Ten bieg nie był właściwie biegiem a wielką stawkę. Nie były to przecież Mistrzostwa Polski, jednak w moim kajecie data była zaznaczona na czerwono, z tego powodu nawet jeden dzień urlopu zaplanowałem z dużym wyprzedzeniem…
Dlaczego? Bo w Góry Sowie po prostu trzeba przyjechać choćby raz do roku, choć na jeden dzień.
Ja postanowiłem zabrać ze sobą żonę, dzieci i
…psa …
i przyjechać na trzy dni do gospodarstwa agroturystycznego w pobliskiej Rzeczce.
Co takiego jest w tych górach i w tych zawodach że tak przyciągają?
Dla mnie to wyjątkowe widoki, przyroda i … ludzie.
Byłem do tej pory na wszystkich edycjach Biegu Na Wielką Sowę, byłem nawet mimo że nie startowałem na rozgrywanych tam Mistrzostwach Polski Na Długim Dystansie i jak Bóg da będę znowu, mimo że do Ludwikowic mam blisko 300 km.
Od początku tych zawodów czuć że żyje nimi wielu ludzi, poczynając od wolontariuszy skupionych wokół Edka Kozłowicza i Piotrka Postrożnego a kończąc na lokalnych władzach.
Przychylna atmosfera sprawia że zawody te co roku przyciągają coraz więcej chętnych – w tym roku blisko 300.
Na wstępie napisałem ze zawody te nie były biegiem o wielką stawkę, nie do końca jest to prawdą, gdyż nie były to też zawody jak wiele innych o „czapkę gruszek”, dzięki czemu przyciągnęły sporą grupę zawodników z „najwyższej półki”
Zawody dzięki zdobyciu w ubiegłym roku certyfikatu „Srebrnej Kozicy” i uznania ich przez biegaczy górskich jako jednych z 3 najlepszych biegów górskich w Polsce (obok Maratonu Gór Stołowych i Biegu Na Kasprowy Wierch) otrzymały najwyższą kategorię (M) w Lidze Biegów Górskich.
Oprócz tego miały także status Mistrzostw Dolnego Śląska w Biegach Górskich.
Dlatego już na rozgrzewce można było zobaczyć wielu świetnych zawodników, medalistów Mistrzostw Polski: Dominikę Wiśniewską -Ulfik, Dariusza Kruczkowskiego, Kamila Jastrzębskiego, Roberta Farona, czy 4 zawodnika Ligi Rafała Ulfika.
Do tego dołączyli dwaj mocni zawodnicy z Ukrainy, skuszeni zapewne nagrodami finansowymi w biegu i na 3 górskich premiach.
Start nastąpił o godzinie 11.
Początek biegu był dość łatwy technicznie. Pierwszy kilometr prawie płaski, asfaltem, potem troszkę bardziej przełaju niż gór….
Po pokonaniu kolejnego asfaltowego odcinka, tym razem dłuższego i bardziej stromego czekał na zawodników najbardziej stromy podbieg z przełęczy Sokolec do schroniska Orzeł.
Na odcinku około 2.300 metrów trzeba było pokonać 260 metrów przewyższenia.
Tu nastąpiła prawdziwa selekcja – z tym podbiegiem mogli poradzić sobie tylko nieliczni, prawdziwi „górale”.
Wśród mężczyzn walka o zwycięstwo rozegrała się pomiędzy 4 zawodnikami: Dariuszem Kruczkowskim…
Kamilem Jastrzębskim, który jako pierwszy zameldował się na pierwszej górskiej premii
…a dwójką zawodników z Ukrainy.
Poczynając od wspomnianej „ściany” Dariusz Kruczkowski (TS Regle Szklarska Poręba) stale powiększał przewagę.
Ten niesamowity sportowiec i skromny człowiek, zdobywca 48 medali Mistrzostw Polski na bieżni, w przełajach oraz w górach do mety na Wielkiej Sowie dotarł nie zagrożony osiągając świetny czas 38:34
Drugie miejsce zajął Yurik Blahodir (UKR) z czasem 39:46,
trzecie Denia Slobodaniuk (UKR) (czas: 40:12),
Na czwartym miejscu finiszował anglosaski Mistrz Polski Kamil Jastrzębski (SKB Kraśnik).
Piąte kolejny z faworytów – Rafał Ulfik (RMD Montrail Team/SKB Kraśnik)
Szóste – także brązowy medalista Mistrzostw Polski na długim dystansie – Robert Faron.
Siódme – niesamowity 50-cio latek – Sławomir Pieczurowski (LUKS Żórawina)
Ja mimo niezbyt dobrego dnia, dopingowany na najbardziej stromym odcinku przez rodzinę
…uplasowałem się na 9 miejscu, wygrywając kategorię M40, pomimo rozpoczęcia biegu poza pierwszą 20…
Inaczej wyglądała walka wśród kobiet gdzie od początku bardzo mocno poszła multimedalistka górskich Mistrzostw Polski, 5 zawodniczka Mistrzostw Europy w biegach Wysokogórskich Skyrunning Dominika Wiśniewska -Ulfik (RMD Montrail Team/SKB Kraśnik).
Dominika dotarła na metę w czasie 44:41 przegrywając zaledwie z 10 mężczyznami…
…wyprzedzając druga na mecie Annę Ficner ze Złotoryi o blisko 2 minuty i
… o ponad 3 Ukrainkę Natalię Batrak.
Nie jeden z zawodników na pokonanie trasy potrzebował znacznie więcej czasu….
… niektórzy nawet blisko 2 godziny.
Jednak wszyscy wbiegając na metę czuli wielką radość z pokonanego, blisko 10 kilometrowego górskiego wyzwania.
Po wbiegnięciu na metę można było nieodpłatnie wejść na wieżę widokową na Wielkiej Sowie, wyremontowanej w 2006 roku ze środków Gminy Pieszyce (która potem umieściła jej wizerunek w swym herbie), jednej z 5 które pozostały w w Sudetach Środkowych z grupy 240!!! tzw. Wież Bismarcka, (niem. Bismarckturm) wzniesionych na całym świecie w latach 1869-1934 na cześć „Żelaznego Kanclerza” Otto von Bismarcka (niezwykle zasłużonego dla Niemiec, ale niezbyt, jak wiadomo przychylnego Polakom).
Na tarasie widokowym można podziwiać panoramy od Śnieżnika po Śnieżkę oraz od Wzgórz Trzebnickich po Broumovské stěny.
Po II wojnie światowej nazwę wieży zmieniono, czemu nie należy się oczywiście dziwić.
Początkowo nadano jej imię Władysława Sikorskiego, a 27 września 1981 polskiego turysty i krajoznawcy Mieczysława Orłowicza.
O tym Polskim propagatorze turystyki, sportu i krajoznawstwa warto przeczytać nieco więcej.
Ja was nie będę jednak zanudzał biografią tego wybitnego Polaka – po prostu odeślę np. -> Tutaj<-
Po napojeniu i pojedzeniu owoców można było udać się w drogę powrotną na przełęcz Sokolą gdzie na zawodników czekał bus, który przewoził ich na miejsce startu oraz dekoracji – do ośrodka Szkolno -Konferencyjnego Harenda.
Tu o 14:00 rozpoczęła się ceremonia wręczenia nagród oraz losowania licznych atrakcji w tym po raz kolejny wycieczki na Lazurowe Wybrzeże…
Szkoda że trzeba było wracać … szkoda że w poniedziałek trzeba iść do pracy … bo można było zostać tu na dłużej…
Za rok kolejny Bieg Na Wielką Sowę tym razem na wiosnę – 14 czerwca 2014 – gdyż będą to jednocześnie Mistrzostwa Europy Weteranów!
Tekst: D.Ząbczyński
Zdjęcia: A.Ząbczyńska, Data Sport, CK Nowa Ruda
Film Agnieszki Laszczuk:
Pies bez kagańca i smyczy !! Do lasu z psem??? !!! A na kupki wziął łopatkę i torebki ??