Rzeźnik Ultra, Rzeźnik na Raty, Bieg Rzeźnika, Rzeźnik HardCore, Rzeźniczek, Rzeźniczątko – każdy znalazł wśród propozycji tras i dystansów Rzeźnickiego Festiwalu Biegowego coś dla siebie. W tym roku zmierzyło się z nimi łącznie prawie 3500 osób! Byli i tacy, którzy pokusili się o wybieganie Małego Szlema Rzeźnickiego i zaliczyli wszystkie rzeźnickie biegi w ciągu jednej imprezy!
Największe emocje wzbudza jednak zawsze Bieg Rzeźnika – 27 maja 2016 roku odbył się już po raz trzynasty. Przyciąga liczne grono biegaczy z całej Polski, którzy wiele miesięcy przygotowują się do tych najważniejszych dla nich zawodów sezonu. Na starcie stawiają się najlepsi z najlepszych. Zgodnie z formułą biegnie się w parach, w odległości nie większej niż 100 metrów. Zapewnia to wzajemnie wsparcie w najtrudniejszych chwilach, ale jednocześnie tempo trzeba dostosować do możliwości najsłabszego z teamu. To duże wyzwanie dla drużyn. W tym roku na zmienionej częściowo i wydłużonej trasie (83 km) najlepsi okazali się Piotr Hercog i Miłosz Szcześniewski wśród panów (Salomon Suunto Team, czas: 8:45:24), Agnieszka Łęcka i Tomasz Stroiński wśród par mieszanych (Crossfit & Pasterka Running Team, czas: 9:45:45) oraz Anna Kącka i Ewelina Matuła wśród zespołów damskich (Salco Sport Team, czas: 10:21:57).
Anna Kącka, na co dzień występująca w barwach Dare 2b Team, tak wspomina swoje zmagania:
Bieg Rzeźnika 2016 pozostanie dla mnie na zawsze niezapomnianym przeżyciem. Był dla mnie pod wieloma względami wyjątkowy – to do niego przygotowywałam się od początku zimy i przebiegłam na treningach liczbę kilometrów większą niż kiedykolwiek. Wraz z Eweliną Matułą z Salco Sport Team założenia startu miałyśmy ambitne, ale zmiany trasy i kontuzje (u mnie kolano, u Eweliny plecy) trochę pokrzyżowały plany.
Podczas tych zawodów nie martwiłam się wynikiem – jeszcze 3 dni wcześniej zastanawiałam się, czy w ogóle nie zrezygnować. Marzenie jednak okazało się silniejsze, a pomoc i pomysłowość bliskich mi osób oraz fizjoterapeutów pozwoliły podjąć próbę jego spełnienia. Jestem bardzo wdzięczna mojej biegowej partnerce (Ewelina Matuła – Biegi Górskie) za cierpliwość, zaufanie i gotowość do zmierzenia się z ewentualną koniecznością wcześniejszego zejścia z trasy. Gdy stanęłam na linii startu, zagadką było dla mnie to, ile i czy w ogóle uda mi się przebiec. Dlatego każdy pokonany kilometr przynosił mi ogromną radość, a możliwość wybiegnięcia z kolejnego punktu odżywczego cieszyła i stanowiła nagrodę samą w sobie.
Obecność partnerki dodawała sił w chwilach kryzysów i motywowała do kontynuowania biegu. Troszczyłam się o Ewelinę i czułam to samo z jej strony. Dobrane byłyśmy idealnie, nie pilnowałyśmy się specjalnie, a ciągle biegłyśmy tuż obok siebie. Czasami miałyśmy wrażenie, że jesteśmy na treningu – nie widziałyśmy przed sobą ani za sobą żadnej pary.
Jednak łatwo nie było. Po raz pierwszy startowałam w nocy, pierwszy raz na takim długim dystansie (wcześniej maksymalnie 53 km), po raz pierwszy byłam na trasie tak długo (wcześniej 6 godzin i 7 min), po raz pierwszy aż tak bardzo mnie bolało. Na kolano musiałam wyjątkowo uważać zbiegając, więc nogi spięły się już na pierwszym etapie trasy. Dlatego, choć zazwyczaj mam odwrotnie, tym razem z wdzięcznością spoglądałam na każdy podbieg. Upadłam cztery razy, raz uderzając w chore kolano, raz lekko nadwyrężając kostkę i raz bardzo mocno uderzając się w duży palec.
Wszystkie trudy wynagradzał jednak piękny krajobraz i cudowne widoki. Chyba najmilej będę wspominać pierwsze 32 kilometry, gdy na początku biegliśmy w świetle czołówek, które w oddali migotały jak setki świetlików, a później wśród unoszącej się porannej mgły. Nieocenione oczywiście było wsparcie kibiców – jako pierwsza kobieca para mogłyśmy liczyć na ogromny doping. Szczególnie zaskoczyła nas liczna grupa wiernie dopingująca biegaczy, gdy przed 6:30 zjawiłyśmy się w Cisnej. Miło było mieć też „swoich ludzi” na punktach – zawsze czekali na nas Łukasz i Krzysiek z teamu Eweliny (Salco Sport Team), w którego barwach gościnnie występowałam. Na przepakach odbierałyśmy tylko nasze worki, robiłyśmy bałagan, uzupełniając plecaki i pozbywając się niepotrzebnych rzeczy i biegłyśmy dalej. Dziękuję za Waszą pomoc chłopaki!
Pomimo naszych początkowych obaw, ostatecznie bieg udało się jednak ukończyć bez większych problemów. Chciałabym bardzo podziękować mojemu trenerowi – Marcinowi Świercowi, za cenne rady i pomoc w odpowiednim przygotowaniu do startu. Bez tego taki wynik nie byłby możliwy. 83 kilometry trasy pokonałyśmy w 10 godzin i prawie 22 minuty. Zajęłyśmy I miejsce wśród par kobiecych, a do tego 22 open.
Udało nam się zwyciężyć, ale planujemy wrócić za rok. Bieszczady uwielbiam, wspaniałą atmosferę biegów organizowanych przez OTTK Rzeźnik również. I mimo wszystko myślę, że mamy tu z Eweliną co nieco jeszcze do zdziałania 🙂
Trzynasta edycja Biegu Rzeźnika nie okazała się bynajmniej pechowa dla Ani Kąckiej z Dare 2b Team. Wręcz przeciwnie: główny cel, czyli wygrana w najsłynniejszym biegu drużynowym w Polsce, został osiągnięty! Dodatkowo Ania Kącka wraz z koleżanką wywalczyły również punkty w klasyfikacji Ligi Biegów Górskich Dare 2b. Rzeźnicki Festiwal Biegowy odbył się ze wsparciem programu Regatta RUSZ SIĘ!
O Dare 2b Team
Anna Kącka należy do teamu Dare 2b, brytyjskiej marki, której produkty tworzone są w ścisłej współpracy ze sportowcami reprezentującymi różne dyscypliny sportu. W skład Dare 2b Team wchodzą biegacze górscy, kolarze, wioślarze i reprezentanci różnych dyscyplin lekkiej atletyki.
Odzież Dare 2b charakteryzuje się specjalistycznym przeznaczeniem. To produkty wysokiej jakości o technicznym wzornictwie i doskonałym komforcie noszenia, wykonane z użyciem nowoczesnych materiałów oraz technologii rozwijanych przez firmę, oferowane jednak w przystępnych cenach. To odzież dla każdego, dostępna w bardzo szerokiej rozmiarówce.
Strona: www.dare2b.com
zdjęcia: Jacek Deneka oraz Andrzej Szczepocki
Leave a Comment