Krzysztof Bodurka – trzykrotny medalista Mistrzostw Polski w biegach górskich 2016. Sezon ukoronował zwycięstwem w świetnym stylu w MP na Kasprowym Wierchu.
W związku z powyższym postanowiliśmy przepytać trochę tego sympatycznego zawodnika 🙂
1.Czy jadąc do Zakopanego spodziewałeś się zwycięstwa. Byłeś co prawda po zdobyciu dwóch srebrnych medali (w stylu alpejskim i na krótkim dystansie) jednym z faworytów ale w Tatrach biega się dość specyficznie.
Po urazie którego doznałem w sierpniu, bieg na Kasprowy stał się głównym celem i trenowałem do niego z nastawieniem na wygraną! Wcześniejsze starty pozwoliły mi nabrać dużej pewności siebie i wiedziałem, że jestem w stanie to osiągnąć. Wiedziałem też, że nie będzie to łatwe i muszę włożyć w to dużo pracy. Wszystko szło świetnie aż do momentu kiedy na tydzień przed startem złapało mnie mocne przeziębienie, przez co podobno stałem się marudny ale przede wszystkim traciłem wiarę w zwycięstwo. Więc jadąc do Zakopanego nie spodziewałem się zwycięstwa!
2.Czy zaskoczyła cię jakoś trasa na Kasprowy Wierch czy biegałeś już wcześniej po Tatrach?
Nie nie zaskoczyła mnie! Bardzo dobrze znam Polskie Tatry i wiedziałem co mnie czeka 🙂
3. To pytanie właściwie powinno być na początku 🙂 Skąd się wziął w biegach górskich Krzysztof Bodurka ? 🙂
Na to pytanie mógłbym naprawdę długo odpowiadać. Mówiąc w skrócie z górami jestem związany praktycznie od dziecka, co roku z rodzicami wyjeżdżaliśmy w góry.
Dużo mi z tego zostało bo gdy tylko mogę wyjeżdżam tam jak najczęściej. Po prostu zakochałem się w nich od początku.
Jednak z bieganiem było inaczej, ta przygoda zaczęła się gdy miałem 21 lat.
Troszkę przypadkowo ale trafiłem do sekcji lekkoatletycznej na uczelni, gdzie spotkałem swojego pierwszego trenera Romana Kołodzieja dzięki któremu biegam do dziś. Odkąd biegałem głównie przygotowywałem się pod stadion.
Co ciekawe bardzo często trenowałem w lasku Wolskim gdzie też pierwszy raz w ramach przygotowań wystartowałem w GRAND PRIX KRAKOWA w biegach górskich.
Od razu wiedziałem że to jest to, góry które kocham od dziecka…
i bieganie które pokochałem, za to że pomagało mi zrelaksować się, poznawać nowych ludzi, a także dawało wiele satysfakcji podczas rywalizacji na zawodach. Mimo wszystko starałem się skupić na stadionie i poprawiać swoje wyniki, jednak gdzieś tam w głębi czułem że to biegi górskie są mi pisane i długo nie wytrzymam biegając w kółko 🙂
No i coś mnie w tym roku tknęło i znalazłem się na biegu w Szczawnicy, który był eliminacjami do ME w biegach górskich. Sukces mnie tak nakręcił że reszta część sezonu sama się zaplanowała. Wiem jednak że nie zrezygnuje do końca ze stadionu ale będzie on tylko częścią przygotowań pod góry.
4. W sezonie 2016 nie startowałeś za dużo w biegach górskich – czy starałeś się łączyć starty w górach z innymi startami – jak tak to jakimi i jak ci się ta sztuka udawała ?
Tak starałem się pogodzić to ze stadionem i myślę że nie było by problemu, gdyby nie kontuzje które przytrafiły mi się w tym roku.
5.Czy uważasz że trening „pod góry” wymaga mocno zmodyfikowanego treningu od np. treningu pod biegi uliczne czy przełajowe? Jak to było w twoim przypadku?
Biegi górskie są dość specyficzne. W odróżnieniu od ulicy czy przełajów wymagają dużej zmiany rytmu biegu, czasami trzeba umieć przejść do szybkiego marszu gdyż przy dużym nachyleniu jest on po prostu szybszy i mniej męczący od biegu.
Potrzebujemy większej siły biegowej. Dochodzi także kwestia techniczna, góry to nie płaski teren gdzie czasami możemy zapomnieć się i skoncentrować głównie na tempie biegu, z każdym krokiem trzeba uważać na nierówności. Potrafić szybko reagować na zbiegach i wybierać najbardziej optymalną ścieżkę która nie utrudni nam szybszego biegu. Jest wiele rzeczy które się różnią, jednak nie uważam że trzeba by było bardzo modyfikować trening. Na pewno przydało by się wprowadzić kilka zmian żeby przystosować organizm do takiego biegania. W moim przypadku wyglądało to tak że podczas przygotowań do sezonu dwa razy w tygodniu trenowałem na hali a resztę w lasku Wolskim.
Natomiast czym bliżej był sezon tym częściej lasek zamieniał się na tartan aż w końcu w sezonie tylko tam trenowałem! Dopiero w tym roku coś się zmieniło i w trakcie sezonu pozostawiłem niektóre treningi w terenie. Można wiec stwierdzić że tak naprawdę od początku mojej przygody z bieganiem w jakiś sposób przygotowywałem się „pod góry”.
6. Tak jak wspomniałem startów w górach miałeś dość nie wiele czy to się zmieni w roku 2017 ? Czy masz już plany na kolejny sezon?
To prawda w tym roku nie miałem wielu startów w górach, ale po prostu nie planowałem ich dużo więcej. Jedynym startem jaki mi odpadł w górach to MŚ w Bułgarii. Ogólnie ten sezon był zwariowany i było w nim wszystko, sukcesy, wzloty, upadki, błędy jakie popełniłem, jak i porażki związane głównie z kontuzjami. Teraz muszę trochę ochłonąć i przemyśleć niektóre rzeczy, także to czy będzie można mnie częściej zobaczyć w górach w następnym roku.
Plany na kolejny sezon powoli się pojawiają, na pewno na początek chce się przygotować do MP w biegach przełajowych. Później zapewne głównym celem będą już tylko góry i będę skupiał się na zawodach rangi mistrzowskiej mam nadzieję że także międzynarodowej. Nie zamierzam jednak całkowicie zrezygnować ze stadionu i na pewno w ramach przygotowań pojawią się takie starty.
7. Mistrzostwa Europy i Świata – tu ostatnio jeśli chodzi o style klasyczne seniorów – alpejski i anglosaski Europa i Świat trochę nam uciekły – czy uważasz że jest szansa na dogonienie przynajmniej Europy w najbliższym czasie – co wg ciebie może ten proces przyspieszyć?
Zawsze jest szansa!!! Nie lubię się chwalić ale sam jestem przykładem tylko trochę na mniejszą skale. Myślę że na początku sezonu nikomu do głowy nie wpadłby pomysł że jakiś Bodurka może wbić się w czołówkę Polskich biegaczy górskich, zdobywając złoto i 2 srebra, nawet jemu samemu to nie przeszło przez myśl 😀
Także dogonienie Europy czy Świata też jest możliwe, zapewne największą przeszkodą jest czas w jakim możemy to zrobić.
Dużo czynników może wpływać na taki proces. Na pewno jednym z nich są pieniądze, których po prostu brakuje w bieganiu jak i całej lekkoatletyce. Ważne jest też zainteresowanie biegaczy takimi zawodami bo czym większa rywalizacja tym bardziej poziom się podnosi. Myślę też że sami trenerzy i PZLA powinni bardziej otworzyć się na biegi górskie, ponieważ to oni poniekąd kreują przyszłych mistrzów.
Naprawdę wiele czynników można by wymienić które mogą to przyspieszyć. Także dużo jest do zrobienia ale tak naprawdę czasami wystarczy poprawić jedną rzecz by być bliżej tych najlepszych.
Kto wie a może mi się kiedyś uda wskoczyć do Światowej czołówki 🙂
Tego życzymy!
Rozmawiał:
Dominik Ząbczyński – biegigorskie.pl
Leave a Comment