Mariusz Miśkiewicz – objawienie tegorocznej Ligi Biegów Górskich, chyba najaktywniejszy zawodnik sezonu …
Zwycięzca, m.in.: Beskidy Ultra Trail 40KM, Półleśnika 34km, drugi w Biegu Potrójnej, Piekle Czantorii 63km, Salamandra Ultra Trail, Zadymie, trzeci w Górskiej Pętli UBSm, 3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc – Dystans: Średni 36km, Górskiej Przygodzie, Biegu Rokity, Biegu Na Czantorię …
Dominik Ząbczyński (D.Z.): Mariusz – naliczyłem ponad 40 Twoich startów w górach w sezonie 2018 – jak ty to zniosłeś? Zwłaszcza że pod koniec sezonu wcale nie wyglądałeś na przemęczonego ?
Mariusz Miśkiewicz (M.M.): Dziękuję bardzo mi miło za taki komplement, chociaż nie wiem czy zasługuje. Tak, 41 ligowych biegów, ale też i inne, również zagraniczne… wyszło ponad 50. Sporo, wiem, ale dzięki wsparciu kilku osób i bardzo dobrej regeneracji udało się ominąć kontuzje.
D.Z.: Wiem że pracujesz w firmie transportowej i sporo jeździsz po Europie – jak udaje Ci się łączyć taki rodzaj pracy z bieganiem na tak wysokim poziomie?
M.M: No cóż, faktycznie praca jako kierowca zawodowy w systemie 13 lub 15 godzinnym nie pomaga, ale bieganie to moja pasja i jeśli mam czas na przerwę w pracy, którą obowiązkowo rejestruje tachograf to wtedy robię trening. Natomiast jeśli z jakiś powodów mi się nie uda to robię trening wcześnie rano przed pracą albo zaraz po pracy wieczorem. Ot taka logistyka, wymaga to sporego wysiłku motywacyjnego a co najważniejsze DA SIĘ.
D.Z.: Jak ze swej perspektywy oceniasz miniony sezon ? Jak oceniasz Twoje 6 miejsce w Lidze? Chyba w pewnym momencie była szansa na jeszcze wyższe miejsce ?
M.M.: To był bardzo udany sezon i jest dla mnie sporym zaskoczeniem. 6 miejsce w lidze na pewno napędza i motywuje do jeszcze większej pracy. Myślę, że miniony sezon to było maksimum co osiągnąłem biorąc pod uwagę konkurencję. Fighterów przecież nie brakuje, którzy tak jak ja, walczą cały sezon a nie tylko od święta. I to jest piękne. To mi się podoba. Szacun dla wszystkich!
D.Z.: A które ze swych startów indywidualnych uważasz za najbardziej udane?
M.M.: …hmm. No cóż, to był ogólnie bardzo udany sezon dla mnie, ale w szczególności w pamięci zapadły mi dwa biegi, a mianowicie „Bieg Potrójnej” gdzie obsada była wyśmienita a cały wyścig był bardzo dynamiczny i zmieniał się jak w kalejdoskopie.
Udało mi się ukończyć na 2 miejscu tuż za Tomkiem Skupniem (to dopiero objawienie sezonu). Drugi bieg to HUM Hirus Ultra Maraton w Jerozolimie.
Szczerze przyznam, trochę ultra przebiegłem, przeżyłem różne zawirowania pogodowe i niespodzianki techniczne na trasie, ale myślę, ze tu przeżyłem apogeum załamania pogodowego. Mimo to, udało mi się niespodziewanie i bezapelacyjnie wygrać na dystansie 80km. Zauważyłem, ze w 2 części mojego sezonu „zaskoczyłem” w biegach ultra, to było to czego zawsze szukałem i mam nadzieje, że znalazłem złoty środek na ten dystans… teraz tylko doszlifować …
D.Z.: Mimo że chyba najlepiej czujesz się na długich i ultra dystansach całkiem dobrze radziłeś sobie zarówno w biegach pod górę jak i na krótszych anglosaskich startach. Czy faktycznie biegi ultra to to co lubisz najbardziej?
M.M.: Tak zdecydowanie. Tutaj trzeba naprawdę wiele aspektów przewidzieć i dograć, jeszcze się uczę i nabywam tego cennego doświadczenia od innych. Anglosasy, no cóż myślę, że to wypadkowa ciężkiej pracy i miłe zaskoczenie. Alpejskie to nie moja bajka. Poza tym nie da się być dobrym alpejczykiem i dobrym ultrasem. Trzeba wybrać. Mimo to, będę się starać być zawodnikiem uniwersalnym i „tanio skóry nie sprzedam”.
D.Z.: Pomału zbliżamy się do nowego sezonu – czy masz już jakieś bardziej sprecyzowane plany na rok 2019 ? Czy będziesz może chciał powalczyć o podium w Lidze w nowym sezonie?
M.M.: Jakiś tam pomysł jest, ale narazie trenuje w spokoju w otoczeniu mojej ekipy „Biegiem przez Chybie”. Otwieram sezon w ostatni weekend stycznia 2019 „Zadymą” i „Zamiecią” (tak, tak, oba dystanse). To mój cel numer jeden na teraz. Mam bardzo duży sentyment do tej imprezy, od niej wszystko się zaczęło i atmosfera jaka tam panuje + ostry wycisk jak mało gdzie. To wszystko dzięki Ani i Michałowi Kołodziejczykom. Bardzo cenie sobie ich imprezy. Na pewno powalczymy a resztę planów zweryfikuje życie.
D.Z.: Zatem dziękujemy że przybliżyłeś nam i naszym czytelnikom nieco swoją sylwetkę i to że wbrew wszystkiemu DA SIĘ.
Trzymamy kciuki za kolejny jeszcze bardziej udany sezon!
Leave a Comment