12 sierpnia w Szwajcarii odbył się kolejny bieg z cyklu Pucharu Świata w Skyrunning (Skyrunner® World Series).
Na zaproszenie organizatorów w zawodach tych wystartowała reprezentantka Polski – Wicemistrzyni Polski w biegach wysokogórskich Skyrunning oraz potrójna Mistrzyni Polski w biegach górskich – Dominika Wiśniewska – Ulfik. W doborowej, światowej obsadzie nasza zawodniczka poradziła sobie znakomicie.
Oto relacja Pawła Raji (Skyrunning Polska) z wyjazdu do Szwajcarii:
Wyjazd do Szwajcarii przygotowywany był już w czerwcu. Dominika Wiśniewska-Ulfik zgodziła się wziąć udział w jednym z pięciu najważniejszych biegów w ramach Skyrunner® World Series main races. Course De Sierre-Zinal w tym roku to 39 edycja biegowego wydarzenia, które przyciąga największe gwiazdy biegów górskich. Ze względu na młody staż naszego stowarzyszenia Skyrunning Polska organizatorzy wykazali się niebywałą życzliwością, byśmy poczuli się pełnoprawnymi członkami Federacji.
Spotykam Dominikę na dworcu kolejowym we Wrocławiu. Mimo, że nie raz widziałem ją na biegowych zdjęciach, to teraz nie mogę jej rozpoznać. Udaje się. Mamy teraz jeszcze chwilę, by pogadać i spotkać z resztą ekipy. Po 19.00 jesteśmy już wszyscy w aucie i ruszamy na zakupy. Podróż zabiera nam ponad 13 godzin. Jest często niewygodnie, bo zmieniam się za kółkiem. Dominika musi odpocząć, więc zostaje na tylnym siedzeniu.
Na szczęście już rano widoku rekompensują nam wszelkie trudy długiej jazdy. Szwajcaria wita nas pięknym słońcem, błękitnym jeziorem i masą uśmiechniętych ludzi, którzy na każdym kroku skorzy są do pomocy. Z głównej drogi skręcamy w końcu na właściwą. 20km serpentynami w górę. Biuro zawodów, spotkanie z szefową, kluczyk do mieszkania i w końcu krótki zasłużony odpoczynek. Jesteśmy zadowoleni z miejsca, w którym się znaleźliśmy.
Kolejką wjeżdżamy na szczyt góry. Tam wspólnie z pozostałymi biegaczami z elity możemy cieszyć się z niesamowitego widoku oraz najeść się do syta. Widzę tu biegaczy, którzy potem znajdą się w pierwszej dwudziestce. Jest też Tom Owens, którego poznałem podczas biegu Sentiero delle Grigne w zeszłym roku. To tam zaczęła się przygoda ze Skyrunning.
Cała nasza piątka postanawia się przejść i rozruszać. Wydaje mi się, że zejście nie zajmie zbyt dużo czasu, a potem będziemy jeszcze w stanie potruchtać. Świeże powietrze, lekki wiatr i mocne słońce podczas ponad półtora godzinnym spacerze daje się jednak odczuć. Wieczorem wspólnie z Dominiką idziemy zjeść kolację. Na zagospodarowanej przestrzeni sali gimnastycznej znów koło nas spotyka się elita biegaczy. Nie ograniczamy się z Dominiką – już jutro wielki i naprawdę trudny bieg. Dla niektórych to tylko 31km, lecz jest to trasa trudna, gdyż pierwsze 8km jest mocno pod górę, a w dalszej części wąskie górskie ścieżki nie pozwalają na łatwe wyprzedzanie. Dominika odbiera numer, ja dopiero jutro rano. Elita nie musi zjeżdżać do Sierre 🙂
Pobudka o 6 rano. Szybkie śniadanie, słodka kawa i kilka kostek cukru do kieszeni, tak na wszelki wypadek. Godzinę później trzy autokary zabierają nas w dół, do Sierre, gdzie zacznie się bieg. Robi się ciasno. Potem dopiero okazuje się, że jest nas wszystkich około 1100. Wcześniej wyruszli turyści. Rozciąganie, kilka mocniejszych przebieżek, Dominika już się rozgrzewa. To dla niej, nie dla nas ten wyjazd. Na starcie ścisk, lej się szybko zwęża, a zatory każą nam się wielokrotnie zatrzymać. Pierwsze 10km prowadzi przez las, gdzie wcześniej wytyczone ścieżki zapewniają przyjemny chłód. To ważne, gdyż już na 10km znajdujemy się na wysokości 2000m. Sześć świetnie rozstawionych i zaopatrzonych punktów odżywiania umożliwia zachowanie tempa i zachowanie niezbędnej koncentracji. Między 10km a 20km w miarę płaska trasa pozwala na przyśpieszenie i zdobycie cennych minut. Jest niezłe rozwidlenie i nie trzeba się przeciskać.
Dominika jest już pewnie mocno przede mną i właśnie dlatego mobilizuję się do dalszego biegu. Punkt odżywczy na 20km jest po lekkim przewyższeniu. Potem jeszcze do góry, choć sam szczyt zostaje zdobyty niezauważalnie, dalej jest już cały czas w dół. Na wysokości 2210m znajduje się ostatnia stacja odżywiania. Teraz krętymi drogami, zbyt wąskimi na wyprzedzanie, zbyt kamienistymi, by nadrobić stracone na podbiegach minuty, zbliżamy się do 29km, który dla wielu okazuje się najtrudniejszym momentem w całej 31km przygodzie.
Tu już najlepsi zwalniają, gdyż niezwykle mocny zbieg w dół zmusza do walki z samym sobą.
Ostatnie 500 metrów do bieg przez miasteczko i tłumy kibiców, które cieszą się z każdego biegacza. Upragniona meta. Widzę znajome i ulubione twarze.
Dominika jest już tu godzinę 🙂
Dominika zajęła świetne 11 miejsce w kategorii kobiet do 39 lat i 13 open.
Biorąc pod uwagę iż był to debiut na tak długim górskim dystansie naszej utalentowanej zawodniczki oraz kilka drobnych perypetii w trakcie wyścigu oraz dość bolesny upadek na trasie – to naprawdę bardzo dobry wynik.
Gratulujemy!
Wyniki czołówki:
Kobiety:
1. Camboulive Aline – Francja – 3:02.58,5
2. Kremer Stevie – USA – 3:04.33,3
3. Mathys Maude- Szwajcaria – 3:08.01,9
…
13. Wiśniewska-Ulfik Dominika- Polska – 3:26.44,7
Mężczyźni:
1. De Gasperi Marco – Włochy – 2:31.36,9
2. Costa Cesar- Martynika -2:37.39,8
3. Cardona Jose David – Kolumbia – 2:38.06,8
…
270. Raja Paweł – Polska – 4:25.23,7
Foto: Jean Louis BAL i Paweł Raja
Leave a Comment