Specjalista od górskich Mistrzów

Zapraszamy na wywiad z Andrzejem Orłowskim, trenerem LLKS Osowa Sień, wychowawcom kilku znakomitych biegaczy górskich, pochodzących z nizin m.in.:
Miłosza Szcześniewskiego, który zdobył w tym sezonie 4 medale Mistrzostw Polski, w tym Mistrzostwo na długim dystansie,


Foto: Miłosz Szcześniewski na najwyższym podium MP na długim dystansie

Rafała Matuszczaka, który w tym roku zdobył drużynowo i indywidualnie Mistrzostwo Europy Juniorów Młodszych, drużynowe wicemistrzostwo Świata juniorów, Mistrzostwo Polski juniorów i okazał się najlepszym juniorem w Lidze Biegów Górskich!


Foto: Rafał Matuszczak (w środku) na najwyższym podium ME jun.mł.

Witaj Andrzeju,

1. Jak to się zaczęło? Od kiedy zająłeś się treningiem biegowym i od kiedy szkolisz także biegaczy górskich?

Hmm, przygoda z treningiem biegowym zaczęła się od momentu kiedy rozpocząłem studia na AWF we Wrocławiu, choć nigdy sam nie biegałem – liznąłem troszkę piłki ręcznej. Moim pierwszym całym sezonem, który przepracowałem szkoląc młodzież był sezon 1995 i pierwsze medale w Mistrzostwach Makroregionu Młodzików w Lekkiej Atletyce. Tak się zaczęło, ze pojawiła się grupka chętnych dzieciaków, które na wsi nie miały co robić, posiadały jakieś predyspozycje i ambicje sportowe a potem już poleciało…(pozdrawiam wszystkich moich byłych zawodników) Skończyłem specjalizację trenerską z LA, po kilku latach w COS Warszaw obroniłem dyplom na trenera I klasy i tyle. A co do biegów górskich to ja sam uwielbiam łazić po górach(nawet byłem w Himalajach) i chyba tak to się zaczęło. Nie mamy za bardzo gdzie trenować Lekkiej Atletyki, bo nie mamy nawet żużlowego, porządnego stadionu, pozostaje tylko park, las, droga i dlatego łatwiej nam rywalizować w czymś co wskrzesza jakieś cechy wolicjonalne do walki u zawodnika. I tak marginalnie rywalizowaliśmy od roku 2002 w biegach górskich choć taki pierwszy sukces to 7 miejsce na MŚ na Alasce w 2003 zajęte wśród juniorów przez Radka Kłeczka (super gość treningowo, MP seniorów na 5000m z przed roku 13’42”, 8m na Pucharze Europy w LA, ze mną zdobył drużynowo srebrny medal na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w Biegach Przełajowych w Toro i wiele medali MP od 3000m do 10000m)

2. Co w swojej pracy lubisz najbardziej?

Najbardziej chyba lubię ludzi z którymi pracuję, jakoś nie wyobrażam sobie kilkuletniej pracy na wysokim poziomie bez zrozumienia, zaufania i dobrego kontaktu trener-zawodnik. Dodatkowo jestem uparty jak baran i lubię trudne wyzwania, zwłaszcza jak ktoś podkłada kłody pod nogi – o to niestety nie trudno. Ponadto trening to takie sterowanie fizjologią, czyli mała łamigłówka jak coś pozmieniać żeby dany zawodnik biegał szybciej, lepiej i czerpał z tego satysfakcję.

3. Co uważasz za swój największy sukces trenerski?

Chyba to, że jeszcze się tym zajmuję he he. To jest ciężki kawałek pracy dzień po dniu, bez względu na warunki pogodowe ze stałymi problemami finansowymi, głównie społecznie lub za jakieś malutkie wynagrodzenie. Ale cóż jak masz pasję i jesteś „lekko” postrzelony to albo to robisz albo nie i tyle. A tak naprawdę,  mimo ponad 60 medali MP w lekkiej atletyce i biegach przełajowych,  największy mój sukces trenerski mam nadzieję że jeszcze przede mną, wychować olimpijczyka to chyba sól tej pasji trenerskiej. A w biegach górskich to myślę że ME i srebro MŚ zdobyte przez Rafała w tym roku to dla mnie mega sprawa. Ale jak to ja już myślę co dalej…



4. Wychowałeś kilku znakomitych biegaczy górskich, zdradź nieco swój warsztat trenerski. Jaki jest twój pomysł na sukces?

Pomysł na sukces: spokojnie, systematycznie i cierpliwie pracować a wyniki kiedyś przyjdą . Taka prosta proza treningu; zawodnik z predyspozycjami, charakter do pracy, odrobina treningu i może będzie mistrz. A co do treningu to myślę, że po to jest wiedza i doświadczenia znakomitych trenerów, po to są badania psychologów oraz fizjologia, biochemia i biomechanika bezpośrednio związane z treningiem wytrzymałościowym, żeby z tego korzystać. I właśnie ja staram się to robić, nie wiem czy dobrze ale na pewno robię to profesjonalnie i jak najlepiej potrafię z oddaniem na pełne 100%. Może dla kogoś wyda się to frazesami, ale ja opieram się na następstwie stref energetycznych, nie boję się dość dużej objętości pracy, unikam zbyt dużych prędkości we wstępnych etapach szkolenia i mam dość dużego hopla co do treningu ogólnorozwojowego. A pracujemy od wieku juniora 7 dni w tygodniu zachowując periodyzację treningu i szykując się na określoną imprezę żeby właśnie tam trafić z formą. Oraz staram się najpierw zaadoptować do danego bodźca niż go nadużywać.


Foto: Rafał Matuszczak

5. Co wg ciebie jest najważniejsze by wychować medalistę ?

Cierpliwość i rozumny trening we wczesnym etapie szkolenia bez zbędnej eksploatacji i wywierania presji o wynik – trzeba bawić się w bieganie ale bawić się poważnie. Do tego nie szukać udziwnień, biegać można wszędzie – jak nie możesz zmienić warunków treningowych zmień swoje podejście i bądź mobilny na dzienny plan zawodnika na to co można zrobić tu i teraz w naszych warunkach do pracy. Ja pozostawiam z każdym rokiem troszkę więcej swobody zawodnikowi w pracy na treningu podtrzymującym i adaptacyjnym. I dość często dostosowuję pracę do zawodnika i jego układu tygodnia niż do tego ze ja akurat tego dnia o tej godzinie mogę zrobić trening. Musze powiedzieć, że na razie daje to efekty – oby tak dalej.



6. Co należy zmienić, poprawić by także Polscy seniorzy odnosili sukcesy na arenie międzynarodowej w biegach górskich?

Bardzo wiele, musi się zmienić. Jeden wspaniały wariat jak Andrzej Puchacz nie wystarczy, żeby jak przestępcy bez finansowania organizować wyjazdy na najważniejsze imprezy europejskie czy światowe. Wydaje się, ze bez systemu szkolenia w biegach górskich tak, jak to jest za granicą, nie mamy co marzyć o sukcesach seniorskich. Czyli poniekąd bez finansowania najlepszy zawodników w sprawach szkoleniowych, sprzętowych i wyjazdach na zawody będzie bardzo ciężko. Cóż mamy sukcesy młodzieżowe w tym roku, super sprawa że mamy MŚ w Krynicy w 2013 roku – jeśli tych 2 rzeczy nie wykorzystamy marketingowo i nie zbudujemy zdrowego układu wspierania najlepszych i systemu szkolenia, to będziemy fujary i tyle. A miejmy nadzieję, że zapału wystarczy zapaleńcom, żeby chcieć coś zmienić i dbać zwłaszcza o dobra atmosferę w biegach górskich – bo jesteśmy jedną rodziną „górali” i nasza siła jest w drużynie. Sukcesy indywidualną się zdarzają, a drużynowo możemy rywalizować i się wzajemnie wspierać podnosząc poziom sportowy i goniąc świat.

7. Czy jako trener czujesz się spełniony?

Czuję się spełniony jako człowiek, dlatego jako trener również niczego nikomu nie musze udowadniać. Mam fantastyczną rodzinę, kochaną żonę i super 2 „smoki”(dzieci) pracuję tak jak chcę z ludźmi których podziwiam za pracę i zaangażowanie a w dodatku znam ich jak 3 rodzić to jak tu nie być spełnionym. Wynik i sukces nie zawsze są najważniejsze choć do tego dążymy i musimy stawiać sobie ambitne cele.

Dziękuję za rozmowę i życzę wielu jeszcze większych sukcesów i zadowolenia z trenerskiej pracy!
D.Ząbczyński

Post navigation

Leave a Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Jeśli podoba Ci się ten post, być może spodobają Ci się także te