… To co zostanie w pamięci na długo – wspomnienia Kasi Zając
Każde zawody dostarczają pewnych emocji, wrażeń…A im dłużej trwają, tym więcej w pamięci pozostaje. 274 km po Alpach podzielone na 8 etapów w ciągu 8 dni to wystarczająco długi dystans i czas, aby tych wrażeń zebrał się cały kosz.
Może się to wydawać dziwne, ale ja już wcale nie pamiętam pięknych alpejskich krajobrazów, choć niektóre naprawdę zapierały dech w płucach. To, do czego natomiast wracam ciągle jeszcze myślami, to krótkie momenty, jakieś powiedzenie, napotkani ludzie, obrazy, smaki, wszystko to co pomogło mi dobiec do mety 7go Gore-tex Transalpine-Run.
Arbuzy i bulion
Arbuzy obecne były na większości punktów żywieniowych. Ze szczególnym utęsknieniem czekałam na nie podczas 1go i 2go etapu, kiedy żar lał się z nieba, a mój przełyk nie przyjmował już ani napoi izotonicznych, ani coli ani nawet wody. Bulion natomiast to zwycięzca etapów wysokogórskich. Najlepszy pod słońcem posiłek energetyczny i do tego ciepły! Idealny substytut batonów, gdy żołądek mówi NIE.
Anioły jurajskie
Ricarda i Niels – przeurocza para najezdnych Szwajcarów niemieckiego pochodzenia . Po raz pierwszy zobaczyłam ich podczas zawodów Zugspitz Ultratrail w czerwcu i już wtedy zwrócili moją uwagę, choćby z tego powodu, że obydwoje od stóp do głów ubrani byli na turkusowo i obydwoje w spódniczkach. Podczas TAR preferowali podobny styl w modzie, czym z sukcesem przykuwali uwagę wszystkich operatorów kamer i aparatów. Jak najbardziej zasłużenie wygrali też konkurs na najbardziej rzucający się w oczy zespół. Dla mnie byli przede wszystkim parą niesamowicie pogodnych ludzi, czerpiących wielką radość z biegania i dzielących się nią z innymi.
Pani z dzwonkiem
Motywatorka numer 1 na trasie. Obecna podczas każdego etapu i pojawiająca się w najbardziej nieoczekiwanych momentach.
Dźwięk jej dzwonka, a właściwie dzwonu w rodzaju tych, jakie krowy alpejskie mają uwiązane do szyi, był jak zastrzyk dodatkowej energii.
No i te okrzyki… Niezapomniane!
Luu mol loo
po saarlandzku znaczy ‘spójrz tam’. To moje pierwsze i chyba ostatnie słowa, jakich nauczyłam się w tym lokalnym narzeczu ludzi zamieszkujących mały region w zachodnich Niemczech. ‘Luu mol loo’ zasłyszałam podczas rozmowy Christiana, mojego partnera, ze swoim ziomkiem saarlandzkim, gdy większą ekipą 3 lub 4 zespołów pokonywaliśmy 1200m w pionie do Futschölpass (2768m). Tak mi zostało w pamięci, że potem, podczas ciężkich chwil na trasie powtarzałam je jak litanię, a na ostatnim etapie ze Schruns do Latsch, gdy do nadrobienia mieliśmy 3,5 min aby wskoczyć na piątą pozycję, Christian użył je jako dopingu. I podziałało!
Kino
Cowieczorny, poobiedni pokaz zdjęć i filmu z właśnie zakończonego etapu. Dla mnie był to czas refleksji, odprężenia i śmiechu. Spojrzenia na twarze ludzi, którzy biegną co dnia ta samą trasę, a których przez te 274km można nawet nie spotkać. To niesamowite, ile aparat może uchwycić…był śmiech, zmęczenie, ból, zaskoczenie radość, niepewność, a wszystko to na tle pięknych krajobrazów, które czasami mogły umknąć uwagi, gdy oczy przysłaniał pot i zmęczenie.
Kasia Zając
GORE-TEX® TRANSALPINE-RUN rozegrano w dniach 2-10 września w trzech krajach : Austrii, Szwajcarii i Włoszech. Wystartowało 640 osób w zespołach dwuosobowych, Kasia Zając biegła z Christianem Zimmerem w barwach Team Salomon Poland/Germany. W zespołach mieszanych zajęli 5. miejsce.
W klasyfikacji generalnej niepokonanymi zostali dwaj Hiszpanie Dawid Lopez i Miguel Caballero z zespołu Trangoworld Gore-Tex, wśród zespołów kobiecych po wycofaniu się Mirei Miro i Stephanie Jimenez z Salomona (panie musiały zrezygnować po 6.dniu z powodu zapalenia ścięgna jednej z nich, a miały przewagę 1h 43min!), wygrały Claire Gordon i Fiona Maxwell ze szkockiego teamu Shettletrot. Natomiast w zespołach mieszanych nie było mocnych na szwajcarsko-austriacki duet Salomona Gaby Steigmeier i Seppi Neuhauser.
Panowie z międzynarodowego Teamu Salomona, Julien Chorier z Francji i Philip Reiter z Niemiec, ostatecznie zajęli trzecie miejsce pośród zespołów męskich.
W zawodach wystartowało 640 osób, koszulki „FINISHER” otrzymało nieco ponad 500 zawodników.
Leave a Comment