Był to pod każdym względem bardzo udany bieg. Co prawda ceremonia dekoracji 7.”Biegu na Wielką Sowę” i „Mistrzostw Polski Weteranów w Biegu Górskim” trwała nieco za długo, a pod koniec ktoś przypadkowo uszkodził nagłośnienie, to jednak w żadnym wypadku te dwa elementy nie wpływają na bardzo pozytywny obraz niedzielnego biegu.
Wszystko odbywało się w odpowiednim miejscu i czasie zgodnie z programem dnia. Żadnych opóźnień czy komplikacji. Nawet mocno pobity rekord frekwencji w postaci blisko 500 biegaczy nie sprawił organizatorom żadnego problemu. Biuro Zawodów działało sprawnie, wydawanie numerów startowych i pakietów, zapisy w dniu zawodów, opłaty itp. odbywały się bez najmniejszych opóźnień.
Zmiana miejsca zawodów na terenie ośrodka „Harenda” również okazała się trafna, bowiem impreza zyskała sporo przestrzeni, co w przyszłości może pozwolić na budowę większego miasteczka zawodów, ustawienie większej ilości wystawców i dodatkowych stanowisk służących zawodnikom.
Punktualnie o godz. 11:00 wójt gminy, pani Adrianna Mierzejewska, strzałem z pistoletu dała sygnał do startu i barwny tłum blisko 500 biegaczy ruszył w stronę Wielkiej Sowy mając przed sobą prawie 10 kilometrową trasę z 600 metrowym przewyższeniem.
Trasa wiodła z Ludwikowic Kłodzkich, poprzez Sokolec i dalej obok schroniska „Orzeł”, schroniska „Sowa”, aby w okolicach Koziego Siodła skręcić w lewo skąd na metę jest jeszcze ok. 3 km. Końcówka natomiast niejednego biegacza zmusiła do marszu. W skrócie – 2 km asfaltu, trzy „ściany płaczu” i leśne, górskie drogi.
Zawsze na trasie „Biegu na Wielką Sowę” jest wielu kibiców,ale takiej ilości grup i grupek dopingujących zawodników jeszcze nie było.Nawet podczas Mistrzostw Europy Masters w 2014 roku. Wszystko sprawił długi weekend, bowiem oprócz biegaczy przyjechało w Góry Sowie bardzo dużo osób pragnących przez parę dni wypocząć od miejskiego zgiełku.
Na pewno przyjemniej się biegnie wśród wiwatujących kibiców, niż na pustej trasie. Nawet w biegu górskim. A może właśnie w biegu górskim. Kibice dopisali i trzeba im za to podziękować.
A na szczycie Wielkiej Sowy czekał na zawodników prawdziwy tłum kibiców i turystów, którzy też wzięli udział w fetowaniu kolejno wbiegających na metę zawodników.
Atrakcją tegorocznego biegu były dwie premie górskie. Pierwsza finansowa usytuowana została na terenie „Karczmy pod Sową”, a jej fundatorem był pan Grzegorz Szałęga. Nagrody zdobywały pierwsze trójki w kat. kobiet i mężczyzn. Druga premia pod schroniskiem „Orzeł”, to Premia Górska Regatta Rusz Się.
Takiej premii jeszcze w Polsce na żadnym biegu górskim nie było! Prawie 30 biegaczy otrzymało vouchery rabatowe za zajęcie nie tylko miejsc pierwszych, ale także tych w środkowej części stawki czy nawet końcowych .Wartość tej premii, to prawie 4000 zł. Wszyscy zawodnicy podkreślali również, że dawno nie widzieli tak „wypasionych” pakietów startowych. Furorę robiły pasy Regatta do numerów startowych i koszulki biegowe z logotypem biegu i Ligi Biegów Górskich Dare2B.
W biegu wystartowała czołówka polskich biegaczek i biegaczy górskich, jednak to nie oni dyktowali warunki na trasie. Nieprawdopodobnie silna okazała się 5- osobowa ekipa ukraińska, której prawie wszyscy zawodnicy uplasowali się na najwyższych miejscach w klasyfikacji generalnej biegu. Rozdzielił ich jedynie trzeci na mecie – Alpejski Mistrz Polski – Kamil Jastrzębski.
Wśród kobiet zwyciężyła Wiktoria Pogorielska /Ukraina/-43,13, przed Mistrzynią Polski na długim dystansie – Edytą Lewandowską -46,12 …
i Anną Ficner-46,36.
Warto dodać, że w biegu wystartowało aż 116 kobiet.
Wśród mężczyzn najlepszy czas uzyskał Andrzej Starżyński – Ukrainiec z polskim paszportem. Poprawił aktualny rekord trasy o ponad 2 min! uzyskując czas 36,03. Drugie miejsce zajął Pavel Olijnyk /Ukraina/, a trzecie wspomniany powyżej Kamil Jastrzębski – 38,37.
Również w klasyfikacji drużynowej zwyciężyli Ukraińcy, natomiast drugie miejsce zajęli zawodnicy gospodarzy czyli USKS-u Ludwikowice, którzy pobiegli znakomicie wyprzedzając LUKS Żurawinę Wrocław.
Pełne wyniki biegu są dostępne na www.wielkasowa.net
Patronat Sportowy nad biegiem objęła Izabela Zatorska najwybitniejsza w historii polska zawodniczka w biegach górskich, medalistka mistrzostw świata i Europy. Pani Iza szykuje się we wrześniu do ataku na rekord świata kobiet w biegu na Elbrus, więc „Bieg na Wielką Sowę” potraktowała jako mocny trening.
Zwyciężyła oczywiście w swojej kat. wiekowej, a później wspólnie z panią wójt A.Mierzejewską uczestniczyła w ceremonii dekoracji zwycięzców. Bardzo chwaliła imprezę i profesjonalizm organizatorów obiecując wrócić za rok do Ludwikowic Kłodzkich na kolejny bieg.
Po raz pierwszy odbyła się „Mała Sowa” czyli biegi dla dzieci i młodzieży. Na ok. 300 m. pętli biegało prawie 70 uczestników od 4 do 14 lat. Wszyscy zostali nagrodzeni medalami, dyplomami i słodyczami. Stali na scenie na prawdziwym podium i przyjmowali gratulacje od organizatorów i rodziców.
Od siedmiu lat jednym ze sponsorów biegu jest firma „Tomasz Kałużny XC Life” – przedstawiciel marki Enervit na Polskę. Również w tym roku Tomasz Kałużny obficie zaopatrzył uczestników biegu w izotonik i żelki energetyczne najwyższej klasy światowej. Dzięki takim działaniom coraz większa liczba zawodników zaczyna sobie zdawać sprawę z potrzeby korzystania z tego typu produktów.
Biuro Podróży „Juventur” z Wałbrzycha od lat funduje atrakcyjne wycieczki na Lazurowe Wybrzeże, a firma „Marcco” zapewnia organizatorom taśmy ostrzegawcze. Dwa lata temu do grona sponsorów dołączył Fundusz Regionu Wałbrzyskiego .
W tym roku natomiast marka Regatta Great Outdoors zasygnalizowała, że bardzo ją ten bieg interesuje. Oczywiście trudno byłoby zorganizować imprezę bez pomocy właścicieli schronisk i pensjonatów – „Karczmy pod Sową” ,schroniska „Orzeł” , schroniska „Sowa”, ośrodka „Rzeczka”, „Korony” czy „Szyprówki”, Nadleśnictwa Jugów i OSP z Ludwikowic Kłodzkich i Sokolca.
Tradycyjnie najwięcej zawodników przyjechało z Wrocławia, a najmniej z Wałbrzycha – też tradycyjnie. Dopisał cały Dolny Śląsk i oczywiście reszta Polski. Były to bardzo udane zawody.Uczestnicy nie kryli zadowolenia, że przyjechali na ten bieg. Chwalili organizatorów za profesjonalizm.
I oto w ciągu paru lat, w sercu Gór Sowich, wyrósł nam alpejski klasyk uznawany przez wielu polskich biegaczy za kultowy.
Tak trzymać. Do zobaczenia za rok na 8. „Biegu na Wielką Sowę”.
Leave a Comment