Tym razem będzie trochę bardziej prywatnie – jednak mam nadzieję, że wielu z Was zachęcę do mobilizacji sportowej bez względu w jakich warunkach przyszło Wam się mierzyć z aktualnymi ograniczeniami a część tych którzy mają ku temu możliwości dołączą do mnie…
Na początek tytułem wstępu – by pokazać, że oczywiście mam aktualnie trochę szczęścia ze względu na położenie mego zamieszkania ale nie zawsze tak było…
Moja przygoda z Ultra zaczęła się 15 lat temu. Wraz z Mirkiem Bienieckim (aktualnie dyrektorem Fundacji Bieg Rzeźnika) pobiegliśmy w parze w II edycji Biegu Rzeźnika 🐗🏆.
.
.
Musieliśmy się sprężać wszak byliśmy organizatorami i musieliśmy zdążyć zrobić wyniki – przed nami przybiegły tylko dwie pary więc bez problemu je ogarnęliśmy :-)))
.
.
O dziwo pomimo że jestem „mentalnym ultrasem” w biegi ultra wcale się nie wciągnąłem biegając aż do tej pory głównie po górach biegi alpejskie i krótkie „anglosasy” ….
.
.
… od czasu do czasu stając na podium open i w kat.wiekowych.
.
.
Dlaczego „mentalnym ultrasem„? Bo dwa lata później (w 2006r.) urodziła się moja córka Nikolka.
.
.
Żona dość ciężko zniosła poród więc już wtedy miałem swą kilkutygodniową mini kwarantannę. Musząc pilnować żony przebiegłem swoją pierwszą „dychę” wokół stołu – czas nieco ponad 60 minut czyli około 28 minut gorszy od płaskiej życiówki – słabo, ALE stół był w naszym M2 na szóstym piętrze naprawdę mały więc trochę człowieka wyrzucało na zakrętach. 🤣😜
.
Dziś mam to szczęście, że mieszkam prawie na wsi w otoczeniu prywatnych pół więc mam trochę łatwiej – jestem w stanie nie ruszając samochodu, nie wychodząc na drogi publiczne i nie wchodząc do lasu wytyczyć pętlę o długości dokładnie 1 km z całkiem sporymi przewyższeniami… oczywiście jak na pola a nie góry (ponad 2% w stosunku do długości pętli 🙂 czyli blisko limitu przewyższeń dla długich i ultra biegów górskich… 🙂
.
.
Myślę że kilku z Was uda się tym wyzwaniem zarazić i dołączycie do mnie na ALE Wirtualnym Głównym Szlaku Bieszczadzkim. Tym którzy nie mogą bo np.: mieszkają, jak nie tak dawno ja w bloku – często pozostają inne aktywności jak np. skakanka czy nasza ALE Deska Challenge.
.
Na czym polega zabawa?
.
Na pokonaniu na niewielkiej pętelce Wirtualnego Głównego Szlaku Bieszczadzkiego z Ustronia do Cisnej czyli miejscowości będącej aktualnie (bo nie zawsze tak było) coroczną bazą Biegu Rzeźnika.
.
🏃♂️ A więc wczoraj – 7 kwietnia ruszyłem w sentymentalną, wirtualną podróż wspomnianym Głównym Szlakiem Beskidzkim z Ustronia do Cisnej 🙂
.
.
Świat zwolnił, więc i ja się nie śpieszę – na początek rozgrzewka i 13,20 na mojej w pełni „bezpiecznej” kilometrowej, polnej pętli (13 pętli plus dobieg i powrót do ogrodu). Tak jak już wspomniałem – nie zahaczam o las, ani drogi publiczne – wszystko obok domu na całkowicie pustym polu – czyli zgodnie z przepisami 🙂
.
Etap 1: start na Rynku w Ustroniu , „meta” etapu – Czantoria Wielka (13,2km) 🙂
.
Poszczególne odcinki szlaku znajdziecie tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/G%C5%82%C3%B3wny_Szlak_Beskidzki
.
Dziś wieczorem etap drugi spod Czantorii w kierunku na Soszów i Stożek 🙂 Do Cisnej na Rzeźnika sporo zostało km 🙂
.
Tych którym pomysł się spodobał i mają takie możliwości zachęcam do dołączenia do zabawy
.
Jeśli będzie nas więcej połączymy to z tabelą wynikową i pomyśłimy o pamiątkowych koszulkach i medalach 🙂
.
Każdy kto chce dołączyć do tej zabawy niech pisze na maila: biuro@biegigorskie.pl
.
P.S. Zabawa potrwa do czasu rozegrania prawdziwego Biegu Rzeźnika 🙂
.
Kolejne etapy z blisko 500km wyzwania możecie śledzić na moim profilu: https://www.facebook.com/dominik.zabczynski
Leave a Comment