Bieg Ku Rogatemu Ranczu zapisał się na stałe w kalendarz, corocznych biegowych startów, olbrzymiej ilości fanów biegania. Bieg z doświadczoną organizacją, urokliwą trasą na której pod koniec zimy sprawdzają się typowi „górale” jak i szybcy ulicznicy. Bieg na który przybywają amatorzy biegania, drużyny a nawet całe rodziny!
Pogoda tym razem dopisała w stu procentach. Według mnie, na trasie panowały najlepsze warunki jeśli chodzi o dotychczasowe edycje tego biegu.
Temperatura poniżej 10 st. C., słonecznie, bez wietrznie. Trasa bez śniegu, bez lodu i bez grząskiego, miękkiego błota.
Co prawda miękko na odcinkach typowo leśnych ale zdecydowanie stabilnie.
Zapowiadało się na to, że faworyci mają szansę na nowy rekord trasy, której długość to 8,15 km.
Od rana tłoczno na terenie Rogatego Rancza, gdzie speaker – Paweł Żyła , dawał popis swoich umiejętności, napędzając tym samym kibiców oraz biegaczy do aktywnego spędzania czasu.
Zawodnicy rozgrzewali się dosłownie wszędzie gdzie tylko okiem sięgnąć, w śród nich wiele ciekawych oraz znanych twarzy.
Start nastąpił o 11:00, i gdy biegacze zaliczyli pierwszy zakręt który wprowadził ich na długi podbieg, peleton zaczął się rozciągać.
Po pokonaniu podbiegu z licznymi zakrętami pojawił się zbieg wąwozem który w poprzednich edycjach biegu sprawiał wiele kłopotów, gdyż jest to trudny technicznie i niebezpieczny odcinek.
Tym razem nie został spotęgowany lodem, grząskim błotem ani śniegiem. Warto tu podkreślić że ten moment trasy zawodnicy muszą pokonać dwa razy, raz w dół a drugi raz w górę. Po tym zbiegu udekorowanym suchymi liśćmi, i po przeskoczeniu nad strumyczkiem pojawia się odcinek asfaltowy. Tu szybcy zawodnicy wywodzący się bardziej z biegów ulicznych niż górskich mieli swoje „pięć minut”.
Dalej trasa lawiruje po utwardzonej nawierzchni oraz ścieżkach leśnych i zawraca na ten asfaltowy odcinek prowadząc przebytą już trasą aż do mety. Widać było ogromne poświęcenie wypisane na twarzach, wśród wszystkich uczestników którzy wracali, zbliżając się do mety, mając przed sobą ostatnie 1,5 km, mocny podbieg oraz szybki zbieg.
Taka trasa szlifuje hart ducha i uczy samozaparcia. Ludzie uwielbiają te zawody, pełno kibiców dopingowało biegaczy w różnych miejscach co dawało motywacji i wiele przyjemności sprawiało obopólnie.
Bieg ku Rogatemu Ranczu nie jest oczywiście biegiem górskim, jednak to ciężki sprawdzian w bardzo urozmaiconym terenie. Tradycyjnie, co roku startuje tu liczne grono biegaczy górskich i najczęściej zajmuje czołowe lokaty.
Nie inaczej było w tym roku:
Wśród Pań zwyciężyła wielokrotna Mistrzyni Polski w biegach górskich: Dominika Wiśniewska -Ulfik (RMD Montrail Team) (czas: 32:37) przed także nie stroniącą od startów w górach Ewą Brych Pająk z Częstochowy (czas: 33:31) i Agnieszką Cader (Zabierzów Biega) .
Wśród mężczyzn zwyciężył dwukrotny medalista mistrzostw Polski w biegach górskich na krótkim dystansie Andrzej Lachowski (AZS AWF Masters Kraków) (czas:28:27) przed Zbigniewem Kalinowskim z Częstochowy (29:03) i kolejnym zawodnikiem którego często można zobaczyć w górach Tomaszem Kawikiem (KS Cracovia) (czas: 29:40).
Bieg ukończyło 309 osób.
Podsumowując: profesjonalnie zorganizowane zawody, z szybką urozmaiconą trasą usytuowaną w rejonie Skały Kmity, z metą i startem na terenie agroturystycznego miasteczka Rogate Ranczo.
Polecam jako sprawdzenie się przed zbliżającym się sezonem biegowych oraz jako „przetarcie” po zimowych treningach.
Co prawda nagradzani są tylko zwycięzcy OPEN ale istnieje również kategoria Małżeństw która dostarcza wiele emocji ścigającym się rodziną.
Brawo za ten bieg i za cudowny niedzielny dzień.
Dariusz M. – kibic
Leave a Comment