Nadchodzą mroźne dni. Dla niektórych sezon startowy się skończył, dla pozostałych jeszcze trwa. Kalendarze zawodów na przyszły rok zapełniają się danymi – już widać że będzie w czym wybierać.
Chętnych chcących sprawdzić swoje możliwości jest coraz więcej, trasy biegów są coraz tłoczniejsze i trudniejsze. Uwarunkowania pogodowe których procesy zmian zachodzą coraz szybciej – zaskakują.
Od zawodów do zawodów często mija tylko kilkanaście godzin …czasami mniej. Niekiedy buty nie zdążą wyschnąć lub przynajmniej „wykruszyć się” z błota a tu już z powrotem są na nogach i nabijają kilometry.
Ciężko pracujemy na zawodach. Chcąc nie chcąc nadchodzi zima która jest okresem budowania formy na przyszły sezon lub na określone starty. Chęć rozwoju pcha nas w przód. Rywale też nie odpuszczają – wiemy o tym, mamy to zakodowanie w głowie więc szlifujemy formę.
Bycie coraz lepszym uwarunkowuje dalszą drogę która paradoksalnie będzie coraz trudniejsza. Poprzeczka się podnosi i robi się niebezpieczniej. Jak z alpinistą: bardzo doświadczonemu wspina się coraz trudniej i ciężej bo zaczyna wybierać trudniejsze drogi – robi się coraz niebezpieczniej, ekstremalnie.
A upadek z wysoka bardziej boli niż zwykłe potknięcie na kamieniu. Natomiast drogi które już przeszedł nie dają satysfakcji, jest z byt siebie pewny.
Tak samo jest z bieganiem: im jesteśmy lepsi tym lepiej chcemy się prezentować na kolejnych zawodach, ale obawa jest coraz większa. Czy nam się uda? Czy wszystko zrobiliśmy dobrze aż do tego momentu gdy stoimy na linii startu wraz z innymi, (często zawodowcami) by pokonać „po swojemu” trasę którą analizowaliśmy w głowię krok po kroku przez ostatni czas? Nie udało się – trudno, trzeba potrenować. Udaje się – natomiast satysfakcja ciągle jest chwilowa.
Pędzimy dalej zapominając o odpoczynku, o regeneracji – budowie czyli podstawie treningu. Biegacze lubią przekraczać granicę za którą czai się przetrenowanie, za którą następuje duża eksploatacja organizmu.
Zamiast wzmocnić – degradacja. Poświęcamy coraz więcej czasu na trening zapominając o odpoczynku. Łatwo gdzieś się zatracić, coś zaniedbać.
Ale z reguły biegacze są twardzi i zahartowani bo uprawiają sport praktycznie cały rok. Świadczy o tym fakt że niektórzy biegają prawie przez całe swoje życie! Kontuzje są skutecznie leczone. Determinacja pcha w przód, pot leje się po skarpetkach.
Doprowadzanie organizmu do tak ogromnych wysiłków jakie następują np. podczas startów jest niebezpieczne, ale gdy zachowa się granicę między rozsądkiem a jego brakiem – można biegać całe życie, a samo bieganie zaliczyć do ekstremalnych sportów!
Bo jak wiele jest sportów które można uprawiać wszędzie, o każdej porze dnia czy nocy i robić to od kołyski aż po grób?
Równowaga w uprawianiu sportu daje możliwość cieszenia się tym faktem tak długo jak tylko chcemy.
Więc pora już wyjść na trening , mimo tego że pogoda jest fatalna – bo sezon już się zbliża… 🙂
Dariusz Marek
Nadchodzą mroźne dni. Dla niektórych sezon startowy się skończył, dla pozostałych jeszcze trwa. Kalendarze zawodów na przyszły rok zapełniają się danymi – już widać że będzie w czym wybierać. Chętnych chcących sprawdzić swoje możliwości jest coraz więcej, trasy biegów są coraz tłoczniejsze i trudniejsze. Uwarunkowania pogodowe których procesy zmian zachodzą coraz szybciej – zaskakują. Od zawodów do zawodów często mija tylko kilkanaście godzin …czasami mniej. Niekiedy buty nie zdążą wyschnąć lub przynajmniej „wykruszyć się” z błota a tu już z powrotem są na nogach i nabijają kilometry. Ciężko pracujemy na zawodach. Chcąc nie chcąc nadchodzi zima która jest okresem budowania formy na przyszły sezon lub na określone starty. Chęć rozwoju pcha nas w przód. Rywale też nie odpuszczają – wiemy o tym, mamy to zakodowanie w głowie więc szlifujemy formę. Bycie coraz lepszym uwarunkowuje dalszą drogę która paradoksalnie będzie coraz trudniejsza. Poprzeczka się podnosi i robi się niebezpieczniej. Jak z alpinistą : bardzo doświadczonemu wspina się coraz trudniej i ciężej bo zaczyna wybierać trudniejsze drogi – robi się coraz niebezpieczniej, ekstremalnie. A upadek z wysoka bardziej boli niż zwykłe potknięcie na kamieniu. Natomiast drogi które już przeszedł nie dają satysfakcji, jest z byt siebie pewny. Tak samo jest z bieganiem: im jesteśmy lepsi tym lepiej chcemy się prezentować na kolejnych zawodach, ale obawa jest coraz większa. Czy nam się uda? Czy wszystko zrobiliśmy dobrze aż do tego momentu gdy stoimy na linii startu wraz z innymi, (często zawodowcami) by pokonać „po swojemu” trasę którą analizowaliśmy w głowię krok po kroku przez ostatni czas? Nie udało się – trudno, trzeba potrenować. Udaje się – natomiast satysfakcja ciągle jest chwilowa. Pędzimy dalej zapominając o odpoczynku, o regeneracji – budowie czyli podstawie treningu. Biegacze lubią przekraczać granicę za którą czai się przetrenowanie, za którą następuje duża eksploatacja organizmu. Zamiast wzmocnić – degradacja. Poświęcamy coraz więcej czasu na trening zapominając o odpoczynku. Łatwo gdzieś się zatracić, coś zaniedbać. Ale z reguły biegacze są twardzi i zahartowani bo uprawiają sport praktycznie cały rok. Świadczy o tym fakt że niektórzy biegają prawie przez całe swoje życie! Kontuzje są skutecznie leczone. Determinacja pcha w przód, pot leje się po skarpetkach. Doprowadzanie organizmu do tak ogromnych wysiłków jakie następują np. podczas startów jest niebezpieczne, ale gdy zachowa się granicę między rozsądkiem a jego brakiem – można biegać całe życie, a samo bieganie zaliczyć do ekstremalnych sportów! Bo jak wiele jest sportów które można uprawiać wszędzie, o każdej porze dnia czy nocy i robić to od kołyski aż po grób? Równowaga w uprawianiu sportu daje możliwość cieszenia się tym faktem tak długo jak tylko chcemy. Więc pora już wyjść na trening , mimo tego że pogoda jest fatalna – bo sezon już się zbliża…
Dariusz Marek
Leave a Comment