Śnieg stopniał przywołując do życia, po zimowym spokoju świat fauny i flory. Temperatury zaczęły się utrzymywać na „plusie”, słońce coraz częściej ukazuje ogniste oblicze nagrzewając ziemię.
Od teraz zawodnikom specjalizującym się w bigach górskich będzie dane ścigać się w zupełnie innych warunkach niż do tej pory.
Zapowiadało się na ostre przetarcie czołówki zawodników górskich, którzy zdeklarowali swój przyjazd na bieg górski do Limanowej.
Jakiś czas temu na terenach w Beskidzie Wyspowym stowarzyszenie Frikaj.pl zorganizowało imprezę rodzaju Dog Trekking.
W tego typu rywalizacji oprócz zmagania się z trasą i sowimi słabościami, szczególną rolę odgrywa solidarność partnerska między człowiekiem a czworonogiem – jest ona często wyznacznikiem formy zespołu.
Kolejną zapowiadaną imprezą przez tych samych organizatorów był alpejski bieg górski, który od samego początku cieszył się zainteresowaniem. Trasa długości około 5 kilometrów nie wydawała się bardzo wymagającą gdy analizowało się jej przebieg patrząc na jej profil.
Natomiast w rzeczywistości okazało się inaczej – w tym szybkim biegu hart ducha i wytrzymałość zagrały pierwsze skrzypce…
Trasa prowadziła po: szlakach turystycznych, drogach leśnych, polnych i po asfalcie, z metą na górnej stacji wyciągu Limanowa Ski. Start nastąpił z opóźnieniem po godzinie 9:10.
Po pokonaniu asfaltu rozpoczął się trudny technicznie bieg z interwałowymi elementami dynamicznego biegu anglosaskiego.
Dużo naturalnych przeszkód, błoto, strumyki, wąwozy i zakosy, do tego bardzo strome krótkie podbiegi – tak wyglądała pierwsza, szybsza połowa.
Druga część jaką mieli do pokonania zawodnicy to już dłuższe podbiegi oraz parę zbiegów ale po błocie, które również zmuszało do cięższej pracy nóg niż można się tego było spodziewać!
Po pokonaniu leśnych ścieżek i szlaków pojawił się stok narciarski, jeszcze częściowo pokryty śniegiem i oświetlony wiosennymi promieniami słonecznymi.
I tu pozostała „wisienka na torcie”- długi podbieg pod metę po bardzo stromym stoku narciarskim. Kto zachował zapas sił mógł powalczyć o pozycję ale każdemu dał się we znaki ten kąt nachylenia terenu. Bardzo urozmaicona i ciekawa trasa!
Na mecie czekał samochód z depozytem. Ceremonia rozdania ( jak to rzadko bywa) odbyła się na szczycie Łysej Góry (781m n.p.m.).
Zawodnik RMD Montrail Team – Andrzej Długosz nie dał szans rywalom takim jak Rafał Matuszczak (Wicemistrz Polski juniorów sprzed tygodnia), którego wyprzedził o 1 min i 24 sek, Jakub Rygiel (strata 2:10), Andrzej Beniowski (strata: 2:54), czy Kamil Jezierski (strata: 3:09).
Podobnie było wśród Pań – koleżanka Teamowa – Andrzeja – Izabela Zatorska pojawiła się na mecie jako pierwsza, wyprzedzając drugą na mecie Halinę Gałuszka o 3min i 55 sek.
Trzecia na mecie zameldowała się Dominika Bolechowska ze stratą 7min 19 sek do zwyciężczyni.
Podsumowując – udana impreza z bardzo urozmaiconą i ciekawą trasą!
-> Galeria na portalu beskidwyspowy.pl<-
Relacja: Dariusz Marek
Leave a Comment