Izabela Zatorska wymarzyła sobie Elbrus. Chciała po prostu zdobyć najwyższy szczyt Kaukazu o wysokości 5642 m. A potem na niego wbiec – jeśli się da. To miało być zwieńczenie jej wspaniałej sportowej kariery. Zwieńczenie, bo przecież nie koniec. Na koniec, o ile nastąpi, przyjdzie nam z pewnością jeszcze długo poczekać.
Mamy więc wspaniały wynik, drugie miejsce wśród kobiet i piąte miejsce OPEN. Oksana Stefaniszyna na miejscu pierwszym. Drugie miejsce wśród mężczyzn zdobył także Piotr Hercog. Za Piotrem byli kolejni Polacy: Tomek Brzeski i L.Rzeszótko.
Prawie rok temu ruszył projekt „Elbrus Zatorska 2016”, na wiele miesięcy angażując wiele osób, firm i ludzi dobrej woli. Wszystko w jednym celu – aby wymarzony cel został osiągnięty. O tym jak wyglądała kuchnia przygotowań i organizacji tego wyjazdu najlepiej wie pewnie jeden człowiek – Bogusław Pleskacz z biura podróży EKO Karpaty, który tym projektem dowodził, przecierał szlaki do sponsorów, patronów medialnych i partnerów, a potem szlaki te zamienił na kaukaski lodowiec skąd dalej koordynował wszystkie działania.
Sam również stanął na wierzchołku Elbrusa jako członek teamu, który towarzyszył zawodniczce w bezpośrednich przygotowaniach już na miejscu, na Kaukazie.
W planach i marzeniach pojawiała się chęć i zamiar wygranej w tym arcytrudnym biegu i poprawienia rekordu trasy…
Ostatni etap przygotowań do biegu to pobyt pod Elbrusem i przyjazd już na dwa tygodnie przed startem. Plan zakładał długą i spokojną aklimatyzację, treningi najpierw powyżej 3000 m, potem powyżej 4000, 4500, odpoczynek w dolinie, powrót na dużą wysokość, próbę wejścia na szczyt w ramach aklimatyzacji i odpoczynek przed biegiem eliminacyjnym i biegiem głównym.
Na miejscu Izie towarzyszyli: szef projektu Bogusław Pleskacz, Marcin Bąk, Tomasz Brzeski, którego głównym zadaniem była pomoc w treningach i w czasie biegu i ja – odpowiedzialny najpierw za sprawy logistyczne i wizowe, a na miejscu za organizację pobytu, aklimatyzację i przygotowanie zawodników do przebywania i trenowania na dużej wysokości.
Powoli i konsekwentnie realizowaliśmy nasz program, posuwając się sukcesywnie naprzód, a właściwie w górę. Przeszkadzała trochę pogoda, przeszkadzały różnego rodzaju czynniki niezależne od nas (wysokie góry + Kaukaz + Rosja to połączenie jedyne w swoim rodzaju), ale wiedzieliśmy, że idziemy w dobrym kierunku.
Udało się i spokojnie, na zakończenie aklimatyzacji, weszliśmy po raz pierwszy w czasie tego pobytu na szczyt, a Iza z Tomkiem zdobyli go w świetnym tempie i stylu.
Potem był kapitalny występ w biegu kwalifikacyjnym i nerwowe czekanie na start, bo termin biegu został przesunięty o jeden dzień ze względu na złą pogodę.
I stało się. Wystartowali. Iza biegła i maszerowała z groźnie wyglądającą infekcją, która przyplątała się po eliminacjach. Oksana Stefaniszyna była klasą samą dla siebie. Fenomenalny czas 4h 6 min. 39 sek. dał jej oczywiście zwycięstwo i nowy rekord trasy kobiet.
Jako drugi na szczycie pojawił się Piotr Hercog (4:54:09). Piąta była druga z Pań – Izabela Zatorska (5:00:40).
Świetne miejsce i fantastyczny wynik. Niesamowite zmęczenie, radość, wzruszenie. Lawina gratulacji. Ale żeby wszystko dobrze się skończyło, ze szczytu trzeba jeszcze zejść. To też element tych ekstremalnych zawodów.
Aby mieć jakąkolwiek skalę do porównań i wyobrażeń: Bieg na Elbrus na trasie EXTREME wiedzie z Azau (2350 m) na zachodni wierzchołek Elbrusa (5642 m). Przewyższenie łatwo sobie obliczyć. Długość trasy to ok. 12 km. Najpierw w górę kamienistego stoku i drogą na wys. 3700 m. Potem lodowcem, prosto w górę w, kierunku szczytu, coraz bardziej stromo. To na pewno jeden z najtrudniejszych i najbardziej niebezpiecznych biegów alpejskich na świecie. Choć może na potrzeby takich wyzwań termin „bieg alpejski” nie jest już wystarczający…
Leave a Comment