Kilka dni wcześniej na rozpoznaniu trasy wyjmowaliśmy z tyłków kolce dzikich jeżyn oraz pytaliśmy rolnika z Płoszczyny czy pamięta gdzie w maju biegali kolesie w obcisłych kalesonkach. Pokazał nam z cwaniackim uśmiechem jakieś strome pastwisko, na którym pasły się krowy poprzecinane zasiekami z drutu kolczastego. Z bliska krowy okazały się bykami, co skutkowało rekordowym tempem naszego biegu.
Po tym doświadczeniu zastanawialiśmy się jak poradzimy sobie z podbiegiem na Górę Szybowcową, który jest ostatnim kilometrem trasy. Ostatecznie to podbieg poradził sobie z nami. Do domu wróciliśmy po półtoragodzinnej walce w posępnym milczeniu. W głowach kłębiły nam się wątpliwości związane z nazwą trasy – „Ledwie Dycham” byłoby właściwszą nazwą.
Ostatecznie 14 listopada meldujemy się przy hangarze na Górze Szybowcowej w Jeżowie Sudeckim. Zamiast szybowników i pilotów ponad 148 biegaczy rozciąga się w każdym możliwym miejscu.
Nastrój napięcia potęguje odliczanie kolejnych minut do startu. W końcu wybiła 11.00. Zgodnie z terminologią właściwą Górze Szybowcowej – lecimy!!!
Trasa jest bardzo malownicza – prowadzi lasami w kierunku wsi Płoszczyna. Następnie podbieg pod wyglądająca na wulkan Górę Stromiec (wulkanem nie jest, a na szczycie można zobaczyć sudecki ewenement geologiczny – piaskowcowe skały i jaskinie). Nie ma czasu na zwiedzanie, ze Stromca wracamy obok obojętnie żujących trawę stad krów patrzących spod byka na biegaczy. Asfaltem docieramy na szczyt Szybowcowej – za nami 7 km. Potem szybki zbieg na wschód przez lasy i wracamy na szutrową drogę w stronę Jeżowa.
Ostatecznie lądujemy u podnóża morderczego 1 kilometrowego podbiegu, który okazał się dla jednych gwoździem programu, a dla innych gwoździem do trumny.
Meta zlokalizowana przy hangarze jest przez wszystkich startujących przekraczana z prawdziwą ulgą!!!
Wrażenia poza przyspieszonym oddechem i walącym sercem, potęgują dodatkowo piękne widoki na Kotlinę Jeleniogórską i Góry Kaczawskie. Organizator mimo późnego terminu wstrzelił się idealnie w pogodę. Trasa wymagająca, w kilku miejscach sprawiła problemy orientacyjne, mimo wcześniejszego omówienia na odprawie. Na pewno przydałaby się dokładna mapa biegu.
Frekwencja imprezy rośnie z każdą kolejną edycją co dobrze rokuje na przyszłość. Szczególnie dużo biegaczy przyjechało z okolic np. mocna kilkunastoosobowa grupa ze Strzegomia oraz biegacze z Żar, Lubawki, Wałbrzycha, Świeradowa Zdroju czy Sobótki. Niestety mimo kapitalnej lokalizacji zawodników z Jeleniej Góry było niewielu.
Bieg wygrał Holly Piotr z Wałbrzycha z czasem 43:04, a wśród kobiet najlepsza okazała się Mysłek Anna z Jeleniej Góry 58:18. Dzięki zawodnikowi z Trutnova Pavlowi Brydlowi, który przy okazji startu zajął 2 mce, zawody uzyskały status imprezy międzynarodowej;).
Wyniki:
OPEN:
1. Holly Piotr (Wałbrzych) – 43:04
2. Brydl Pavel (Trutnov) – 43.12
3. Waloszczyk Bartłomiej (10Bkpanc Świętoszów) – 45:09
OPEN KOBIETY:
1. Mysłek Anna (Jelenia Góra) – 58:18
2. Szymańska Brygida (Strzegomska Dwunastka) – 1:00:03
3. Łabuda Dominika (Kamienna Góra) – 1:00:38
Pełne wyniki:
http://super-sport.com.pl/wyniki/wyniki-2015/571-runextreme-ledwie-dycha-edycja-jesienna-wyniki.html
Tekst i zdjęcia: Tomek Ciepliński (wertykalnakotlina.wordpress.com)
Leave a Comment