Aleksander Bednarczyk – rocznik 1982, ultras z odzysku (psie zaprzęgi), dwukrotny uczestnik Mammut-Ultra Sky Marathon Babia, rozpoczynający właśnie swój czwarty sezon biegowy w górach.
Na trzecią edycję Mammut-Ultra Sky Marathon 6xBabia zapisałeś się jako pierwszy. Do trzech razy sztuka?
Takie są założenia, choć od razu dementuję plotki, jakobym szykował się na sześciokrotne zdobywanie szczytu :). Ale o „piątkę” powalczę. Po dwóch startach mam wrażenie, że wiem już, czego się spodziewać i chyba tylko pogoda może pokrzyżować mi plany. Bo wypracowanie siły na podejścia jest w moim przypadku możliwe, ale uodpornienie się na trzydzieści trzy stopnie w cieniu już nie za bardzo.
A więc „pion” to główny element Twoich przygotowań?
Na Mammut-Ultra Sky Marathon 6xBabia tam tego tyle, że bez solidnego przygotowania pod tym kątem nie ma najmniejszych szans na dobry wynik. To właśnie podejścia zabierały mi na obu poprzednich edycjach najwięcej sił i czasu, dlatego robię teraz wszystko, aby biegać w górę przy każdej okazji. Zbiegi są „do ogarnięcia”, a po płaskim to można się wyrobić nawet w okolicach domu.
Trzecia edycja i twój trzeci start. Nie znudziła Ci się jeszcze ta góra?
Uwaga, będzie frazes: Diablak ma w sobie coś, co przyciąga i naprawdę zasługuje na określenie „mityczna”. Jakoś nie wyobrażam sobie, żebym nie skorzystał z okazji zdobycia go kilka razy w ciągu jednej doby. Co z tego, że na pierwszej edycji wyglądało to raczej na leśno-górski crossfit, a rok temu przypominało momentami bieganie w solarium ustawionym w saunie. Dla mnie to najważniejszy, obok Czantorii, punkt sezonu. Zresztą, trudno żeby było inaczej – to właśnie na Babiej, w 2012 roku pierwszy raz wystartowałem w górskim biegu Chaszczok. No i ta atmosfera… lubię biegać z innymi ludźmi i choć na najdłuższym dystansie tłoku nie ma, to i tak, dzięki tak wyznaczonej trasie, cały czas albo się ma kogoś obok, albo się kogoś mija.
Jakieś porady dla diablakowych debiutantów?
Pamiętajcie, że o typowym ściganiu można zapomnieć:) Szczególnie jeśli jesteście ludźmi pracującymi na normalnych etatach, macie rodziny i akurat tyle czasu, żeby pobiegać kilka godzin po parku czy pobliskim lesie, czasem tylko wyskakując na jakiś trening w górach. Z drugiej strony nawet częste wizyty w górach nie przygotują Was na to, co się tu dzieje. Poczytajcie jak najwięcej relacji z poprzednich lat, popytajcie na forach czy Facebooku. To nie jest bieg dla kogoś, kto nie ma choćby odrobiny pojęcia, co go czeka. Nie bez powodu mówi się, że to głowa biega, choć w tym przypadku lepiej oddaje warunki biegu zwrot „to głowa się wspina i przedziera”. Nastawcie psychikę na niezły łomot i trenujcie podejścia, a w zamian zamiast frustracji i sportowego gniewu dostaniecie niesamowite wspomnienia i satysfakcję.
Rozmawiał Piotr Pazdej
Szczegółowe informacje o wydarzeniu znajdują się na stronie: www.ultrababia.pl
Zdjęcia: Krzysztof Nagacz, FotoFast, Aleksander Bednarczyk
Leave a Comment