Nad głowami biegaczy zaświeciło piękne słońce i Ci, którzy przyjechali przede wszystkim po to, aby uczcić pamięć alpinisty Wojtka Kozuba twierdzą, że to jego zasługa. Byle tylko nie zapominali, że Wojtek biegał w różnych warunkach pogodowych. Memoriałowi Biegacze, zachowajcie zimną krew na przyszłe lata, bo pewnego dnia może Was czekać pogodowe wyzwanie, a wtedy też liczymy, że zjawicie się tak licznie i z takimi samymi uśmiechami na twarzach!
Uczestnicy IV już Memoriału Wojtka wybiegli z podnóży Babiej Góry 3 października o godzinie 13:00 i pokonali 14 kilometrów trasy z prawie 1000 metrów przewyższenia wracając do punktu wyjścia, czyli na Polanę Krowiarki.
Wyremontowany nowo otwarty szlak niebieski na Markowe Szczawiny na początek, potem zmiana szlaku na czerwony – główny beskidzki, stromy podbieg na Przełęcz Bronę i stamtąd granią na Diablak i na koniec ostry zbieg na sam dół.
Najlepsi od początku narzucili wysokie tempo, więc pewnie nawet nie zauważyli, kiedy przebiegli przez najwyższy szczyt Babiej Góry. Po czasie 01:08:56 na mecie pojawił się już Piotr Koń. Dla zorientowanych w temacie jego zwycięstwo nie jest chyba specjalnym zaskoczeniem, zwłaszcza, że obecny rok w pewnych kręgach został nazwany Rokiem Konia. Jednocześnie Piotr nie mógł sobie pozwolić na całkiem spokojny bieg, bo po piętach deptali mu Jan Wąsowicz i Jarek Gniewek. Wbiegli na metę w przeciągu kolejnej minuty. Wśród pań najszybsza okazała się Natalia Tomasiak z czasem 01:24:55.
Przed rozdaniem nagród oprócz wspomnienia o Wojtku Kozubie, poświęciliśmy kilka chwil osobie Lucka Chorążego, który trzykrotnie stawał na podium Memoriału, a w tym roku zginął podczas treningu na Babiej Górze. Wśród stałych bywalców Memoriału nie pojawił się tym razem również Olek Ostrowski, który z kolei na zawsze pozostał na Gasherbrumie II zjeżdżając z niego na nartach. Piękna sportowa rywalizacja w sobotę to jedna sprawa, ale druga to atmosfera, którą tworzyli i nadal tworzą wyjątkowi ludzi. Tacy jesteście właśnie WY i bez Was, Drodzy Biegacze, cała impreza by się nie odbyła. A jeśli byliście w sobotę z nami, to wiecie o czym piszę.
Oprócz klasyfikacji OPEN, panowie i panie zostali nagrodzeni w kategoriach wiekowych, które nie pokrywały się z główną klasyfikacją (a więc nagród było więcej).
A z racji osiągnięć Wojtka Kozuba w dziedzinie alpinizmu i jego przynależności do Klubu Wysokogórskiego w Krakowie, nagrodzono także trzy najszybsze kobiety i trzech najszybszych mężczyzn wśród członków tego klubu.
Wiele osób nienagrodzonych w żadnej z kategorii, także wróciło do domu z upominkami wylosowanymi na zakończeniu wśród wszystkich uczestników biegu .
Pogoda kolejny raz dopisała. Biegacze spisali się na medal (drewniany w dodatku ;-)). A Wasze dopingujące i pełne uznania wiadomości, które kolejny raz dostaliśmy po biegu mobilizują nas do rozpoczęcia pracy już przed następnym rokiem.
Dziękujemy wolontariuszom oraz sponsorom i patronom medialnym, bo to oni dbają o to, żebyście mogli nie tylko dobrze się bawić, ale też nie wracali do domów z pustymi rękami 😉 A ja osobiście dziękuję za olbrzymią dawkę pozytywnej energii, którą mi dostarczacie i za jej zapas na cały rok!
P.S. Nawet spóźnialscy okazali skruchę i obiecali za rok stawić się przed zamknięciem biura zawodów 😉
Paulina Kozub-Chwastek
zdjęcia autorstwa Marcina Szymkowskiego oraz Szymona Śpiewaka
Leave a Comment