Pięć kilometrów, pięć sytych podbiegów i tyle samo karkołomnych zbiegów, to wszystko tuż pod Lasem Kabackim, 800 metrów od stacji metra Natolin. Przed nami drugi odcinek drugiego sezonu warszawskiego serialu. Zapisy otwarte.
Pierwszy bieg drugiego sezonu Monte Kazury zgromadził 111 śmiałków, którzy zdecydowali się zawalczyć z pięciokilometrową, piekielną trasą. Pogoda była łaskawa i wiosenna. Nad ursynowską górką zebrały się wprawdzie ciemne chmury, które groziły solidną zlewką, ale na straszeniu się skończyło. Zwycięzcy, Mateuszowi Belowskiemu, dotarcie do mety zajęło 23 minuty i 6 sekund. Najszybsza kobieta – Tamara Mieloch dobiegła po 28 minutach i 50 sekundach.
Trasa prowadzi między innymi rowerowym torem zjazdowym, ze skoczniami do dirt jumpingu. Chłopaki od rowerów często przychodzą tu z łopatami i coś przekopują, umacniają, ulepszają. Wypiętrzają się nowe górki, hopki i wyprofilowane zakręty. Dla tych, którzy pamiętają pierwszą edycję Monte Kazury, zaskoczeniem były niewielkie, acz figlarne wzgórza na samym dobiegu do mety (jak również na zakończeniu każdej z trzech pętli, które trzeba pokonać).
Na pięciu bardzo stromych podbiegach dookoła górki nazbierało się 300 metrów przewyższenia. Ostatnie podbiegi najchętniej robiłoby się już na czworaka. W dół też nie ma okazji do odpoczynku. O płaskich fragmentach trasy nikt nie pamięta. Dla uczestników biegu są równie prawdziwe jak Yeti.
– Ci, co już wcześniej doświadczyli starcia z górką, w tym ja, zaczynają wolniej, ponieważ już po około 250 metrach zaczyna się pierwszy z całej serii podbiegów i dotarcie tam z lekką zadyszką już za pierwszym razem nie rokuje za dobrze – mówi Łukasz Małek, uczestnik pierwszego biegu w sezonie 2016. – Mimo ostrzeżeń, aby nie zaczynać zbyt szybko i utrzymać wolniejsze tempo pierwszej pętli, a następnie dopiero je zwiększać, adrenalina powoduje, że jak zwykle przeceniamy swoje możliwości. Tętno szybko rośnie do maksymalnego i utrzymuje się na tym poziomie przez cały bieg, jedzenie podchodzi do gardła, a mięśnie pieką żywym ogniem. Szybko widać, jak wiele osób powoli gaśnie z każdym kolejnym podbiegiem i zaczyna jedynie walczyć o przetrwanie. Wystarczy zerknąć na zdjęcia na stronie Monte Kazura, aby uświadomić sobie, co może wydawać się teoretycznie niemożliwe, że osoby biegające po 70-100 km w tygodniu lub więcej są w stanie doprowadzić się do takiego stanu na 5 km, czyli zwyczajowym dystansie rozgrzewkowym – opowiada Łukasz.
Monte Kazura to najprawdziwsze górskie bieganie, na które możesz dojechać metrem albo autobusem. Górka Kazurka oddziela ursynowskie osiedle od Lasu Kabackiego. Wtorkowe wieczory to z kolei świetny czas na podbiegi. Daleko od weekendowych startów i długich wybiegań. W sam raz na treningowe piekiełko i wieczór pełen zabawy. Organizatorzy udowadniają, że pięć kilometrów może być wyzwaniem. – Ostatni z podbiegów na ostatniej pętli najczęściej wykonuje się „na ciemno”, a potem gna w dół w kierunku mety po zasłużone ciastko i kubek wody. Jak bardzo może dać w kość tak krótki bieg pokazuje też rozpiętość czasów sięgająca od 23 do 50 minut – dodaje Łukasz Małek.
Pięć biegów w cyklu daje okazję do rywalizacji ze stałymi bywalcami, i swoimi poprzednimi wynikami. Biegi odbywają się raz w miesiącu od kwietnia do sierpnia, głównie we wtorkowe wieczory o 19, choć czwarta edycja odbędzie się wyjątkowo w sobotę o 10. Organizatorzy wyszli z założenia, że samemu trudno zmobilizować się na trudny trening podbiegów. Ale na zawodach, z nutką rywalizacji, z kibicami, którzy zagrzeją cię do boju – będzie pięć razy łatwiej.
Być może Monte Kazura jest jedną z tych imprez, o których przyjemniej się opowiada niż w nich biega. Być może pięć razy zastanowisz się: „Co ja tutaj robię?!” i wymyślisz pięć nowych przekleństw. Najprawdopodobniej jednak szybko zainteresujesz się kiedy ruszają zapisy na kolejną edycję. Bo wspaniale jest mieć co wspominać. I mimo że Monte Kazura odbywa się na trzech pętlach, jedyne czego tu nie doświadczysz to nuda. – Monte Kazurę polecam każdemu, kto jeszcze nie był, a chce posmakować prawdziwego górskiego biegania. Tylko osoby znające biegi górskie od podszewki mogły zorganizować tak wymagającą imprezę. Gratulacje! – kończy Łukasz.
Co jeszcze warto wiedzieć? Czyli o czym piszą w regulaminie:
Limit na pokonanie trasy to 1 godzina. Trasa prowadzi po trzech oznakowanych pętlach. Limit uczestników wynosi 200 osób. Bieg jest dla osób pełnoletnich.
Kiedy biegamy?
12 kwietnia (#1, godz. 19, wtorek) (już za nami)
10 maja (#2, godz. 19, wtorek)
14 czerwca (#3, godz. 19, wtorek) (termin uległ zmianie ze względu na Bieg Ursynowa)
20 sierpnia (#4, godz. 10, sobota)
6 września (#5, godz. 19, wtorek).
Do klasyfikacji generalnej liczą się trzy najlepsze starty. Pod uwagę będą brane w kolejności:
– najniższa suma zajętych miejsc,
– najkrótszy łączny czas.
Ile to kosztuje?
Opłata za udział w zawodach zależy od sposobu rejestracji:
20 zł – zgłoszenie przed zawodami przez system zapisów i opłata przez szybkie płatności;
30 zł – zgłoszenie w dniu biegu i opłata gotówką w biurze zawodów.
Program – czyli co, gdzie i kiedy?
Dla biegów wtorkowych
18:00 – 18:40 – praca biura zawodów, rejestracja, wydawanie pakietów startowych;
19:00 – start biegu;
20:00 – limitu czasu na mecie
Dla biegów sobotnich
9:00 – 9:40 – praca biura zawodów, rejestracja, wydawanie pakietów startowych;
10:00 – start biegu;
21:00 – limitu czasu na mecie.
Co w ramach wpisowego?
– udział w rywalizacji,
– nagrody rzeczowe dla najlepszych w całym cyklu,
– przygotowaną trasę,
– pomiar czasu,
– numer startowy,
– wodę Cisowianka na mecie biegu.
Trasa biegu:
Trasa biegu jest trudna technicznie. Organizatozy zalecają ostrożność oraz dobranie odpowiedniego obuwia (po deszczu trasa jest bardzo śliska, pojawia się dużo błota).
Monte Kazura to górskie ściganie, na które dojedziesz… komunikacją miejską!
Więcej informacji na:
montekazura.pl
fanpage’u Monte Kazura
Zapisy przez stronę internetową: http://chudywawrzyniec.pl/zapisy/zawody/monte-kazura-2016/
Leave a Comment