Tym razem zapraszamy na wywiad z Danielem Żuchowskim – zawodnikiem z TOP10 ATTIQ Ligi Biegów Górskich 2019, a ostatnio drugim na mecie Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego.
Damian Giżyński (D.G.): Przeglądając Twoje biegowe osiągnięcia sięgamy do roku 2012 gdzie wydaje się, zaczęła się Twoja biegowa przygoda. Uliczne maratony, półmaratony aż tu nagle mamy rok 2017 i Rzeźniczek. Rzuciłeś wszystko i wyjechałeś w Bieszczady?
Daniel Żuchowski (D.Ż.): Tak jest. W 2012 roku wystartowałem w biegu AGH jako student 5 roku 🙂 był to mój pierwszy start w zawodach ever. Pół roku później poleciałem chyba w półmaratonie marzanny i to by było na tyle, na kilka lat przerwa.
W Bieszczadach bywałem regularnie trekkingowo i kiedyś przypadkiem nadziałem się na termin festiwalu rzeźnickiego. Zamarzyłem sobie kiedyś wziąć w tym udział i marzenie to spełniło się w roku 2017 podczas festiwalu Biegu Rzeźnika.
D.G: Oprócz tego że jesteś świetnym biegaczem, na ostatniej Gali Biegów Górskich mieliśmy także okazję zobaczyć że dobry z Ciebie tancerz 🙂 Czym zajmuje się na co dzień Daniel Żuchowski poza bieganiem?
D.Ż.: Haha. Mam nadzieję, że skasowałeś te filmiki 😉 Lubię dobrze się bawić, a taniec w tak doborowym towarzystwie sprawia mi ogromną frajdę 🙂 tak jak wspomniałem wyżej studiowałem na AGH, a nawet udało mi się te studia ukończyć i uzyskać tytuł inżyniera. Od 8 lat pracuje w krakowskiej elektrociepłowni na stanowisku specjalisty. W dużym skrócie, troszczę się by ludziom było ciepło w Krakowie. Hehe
D.G.: Na koniec zeszłego sezonu wystartowałeś w ulicznym maratonie, gdzie jak widać uzyskałeś świetną życiówkę. Czyżby to był jakiś sprawdzian formy przed nadchodzącym nowym sezonem?
D.Ż.: Trochę tak i trochę nie. Na początku sezonu nie było w planie żadnych startów ulicznych, choć życiówka z 2018r, kiedy to zabrakło 72s do złamania “trójki” trochę kłuła w oczy. Ale okazało się że w tym roku na trasie Maratonu Nadodrzańskiego organizowane są I Mistrzostwa Polski Energetyków, i możliwość zmierzenia się z najlepszymi biegaczami z branży był dla mnie ogromnym magnesem. Udało się złamać trójkę, a dodatkowo z czasem 02:49:32 zostałem pierwszym Mistrzem Polski Energetyków w Maratonie 🙂
D.G.: Po starcie w finałowym biegu Ligi Biegów Górskich w Sokolcu zbyt długo nie wypoczywałeś, ale jak widać naładowałeś akumulatory do tego stopnia że w połowie stycznia w Nowej Hucie uzyskałeś rewelacyjny czas na 10 km poniżej 35min.
D.Ż.: Na starcie chciałem zaznaczyć, że była to niepełna dyszka 😉
Po Sokolcu odpoczywałem 3 tygodnie. Był to pierwszy taki odpoczynek od stycznia. Oj bardzo był potrzebny. A co do cyklu biegów Nowa Huta w Czterech Smakach to biegam go już od trzech lat. Na ten start z domu miałem 200m, więc nie sposób nie brać udziału 😉 za każdy bieg z cyklu dostaje się pamiątkowy medal w kształcie jednego z osiedli Nowej Huty. Jeszcze trzy lata i skompletuję całą mapkę 😉
D.G.: Ledwo tydzień czekaliśmy na Twój kolejny start i to jaki. Prawdziwa bomba na otwarcie sezonu. W bardzo mocnej obsadzie, po fenomenalnym finiszu zająłeś drugie miejsce w Zimowym Maratonie Bieszczadzkim. Swój czas na tej trasie poprawiłeś o blisko 30min zostawiając za sobą słynnego ostatnimi czasy Górala z Mazur. Jakie to uczucie “pogonić Kota” 😉 ?
D.Ż.: Był to mój trzeci występ na tej imprezie. Od kilku lat ekipa z Nowej Huty wyjeżdzam na te zawody. Zaprosili mnie dwa lata temu i od tego czasu jeżdżę z Nimi co rok. W tym roku było nas 15 osób plus “Kot”, który na ostatnią chwilę szukał noclegu. Należy pamiętać, że Rafał tydzień wcześniej leciał ponad 70km na Zimowej Poniewierce, więc mógł nie być pierwszej “świeżości” 😉 A i gdyby nie naciski Karola Ziajki na ostatnich kilometrach to nawet bym się nie zbliżył do Kota. Tak czy inaczej było to wspaniałe uczucie móc wbiec na metę razem z Rafałem 🙂 choć prawie wyplułem tam płuca 😉 hehe
D.G.: Co do poprzedniego pytania to oczywiście kibicuje mocno Rafałowi i śledzę na bieżąco jego sukcesy. Co nie znaczy że dla Ciebie nie był to duży zastrzyk motywacji wygrywając z nim.
D.Ż. Ja również . Rafał też biega dopiero kilka lat a to co robi w ostatnich latach to kosmos. A poza tym to kolega z drużyny Muay Running Team 🙂
D.G.: Masz trenera czy przygotowujesz się sam? Uchyl rąbek tajemnicy Twojej świetnej formy?
D.Ż. Nie jest to jakaś wielka tajemnica. Od stycznia zeszłego roku, pragnąc usystematyzować swoje treningi i zaczerpnąć z wiedzy i doświadczenia, lepszych od siebie rozpocząłem współpracę z Ilyą Markovem. Jak widać przyniosło to zamierzony skutek i w tym roku dalej razem współpracujemy. Czuję, że jestem w dobrych rękach.
D.G.:Jakie masz priorytety na ten rok? Jest jakiś start na którym szczególnie Ci zależy? A może skusisz się walkę o zwycięstwo w Lidze Biegów Górskich gdzie jak może już zauważyłeś lider zgarnie dosyć pokaźną sumę. Warto nadmienić iż reklamujesz bieg z otwartymi ramionami 🙂
D.Ż. Co do priorytetów to na wiosnę chciałbym powalczyć ponownie z Wielką Prehybą i to jest mój start docelowy w tym półroczu. Zawitam oczywiście na festiwal Biegu Rzeźnika i pierwszy raz odwiedzę Krynicę we wrześniu na jakiś krótki dystans na festiwalu. Chciałem w tym roku pierwszy raz wystartować również za granicą w Cortina Trail w Dolomitach, lecz losowanie nie zakończyło się dla mnie pomyślnie. Wylosowali za to moją dziewczynę, więc na otarcie łez lecę najkrótszy dystans Cortina Skyrace. Co do ligi to znam swoje miejsce i nawet nie myślę o wygranej, ale powalczę by obronić zeszłoroczną lokatę …. i tak tak widziałem już ten baner reklamujący bieg finałowy 🙂 w końcu to Orzeł 😉 hehe
D.G.: Na koniec życzę udanego sezonu, oczywiście bez kontuzji. Dzięki za poświęcony czas i do zobaczenia!
D.Ż.: Również dziękuje i do zobaczenia na biegowych ścieżkach
Leave a Comment