W dniu 5 maja na starcie II Górskiego Biegu Szlakiem Królowej Jadwigi stanęło 35 zawodniczek i zawodników.
Na minutę przed rozpoczęciem zmagań nad przepięknym sandomierskim Rynkiem (ostatnio bardzo ładnie pokazywanym w serialu o księdzu-detektywie) rozbłysły wyglądane od początku majowego weekendu jaskrawe promienie słońca.
A ponieważ atmosfera już przed biegiem była doskonała,tym bardziej żwawo sandomierscy „górale” ruszyli na podbój-jak się później okazało-wcale niełatwej trasy.
Na pierwszych kilometrach każdy uczestnik mógł sobie zrobić powtórkę z historii-biegliśmy bowiem tuż obok najznakomitszych zabytków architektury: gotyckiej katedry, kazimierzowskiego zamku oraz kościoła św.Jakuba z najpiękniejszym w Polsce romańskim portalem.
Następnie wąwozem Piszczele, gdzie według legendy Halina Krępianka-córka sandomierskiego kasztelana-podstępnie wprowadziła tatarskie hordy w czasie ich kolejnego najazdu,by potem bohatersko polec ratując swe ukochane miasto.
Opuszczając Sandomierz zaliczyliśmy pierwszy sztywny podbieg osiągając kurhan Salve Regina, skąd każdy mógł przez chwilę zachłysnąć się wspaniałym widokiem otaczających go kwitnących sadów.
A później już w tychże sadach licznie poprzerzynanych wąwozami i jarami delektując się niepowtarzalnymi zapachami wylewaliśmy pot na kolejnych podbiegach i zbiegach.
Od początku biegu na czele stawki było kilku zawodników, a od 3-go kilometra na prowadzenie wyszedł Paweł Dybek i systematycznie powiększając przewagę nie oddał go aż do mety.
Za jego plecami toczyła się walka o kolejne miejsca. Tak zwane Górki Złockie i System Łojowicki gęsto usiane krótkimi, ale sztywnymi podbiegami i zbiegami mocno rozciągnęły stawkę.
Ostatecznie na drugim miejscu finiszował niżej podpisany- Jacek Łabudzki…
… a na trzecim reprezentujący Vege Runners,także Sandomierzanin Tomek Pająk.
Wśród kobiet bezkonkurencyjna była Magda Łączak,podobnie jak Paweł reprezentująca Salomon Suunto Team (5.pozycja w open)
Drugie miejsce zajęła Małgorzata Rutkowska z Warszawy….
… a trzecie Renata Grabska z Rzeszowa.
Wszyscy uczestnicy byli zauroczeni napotykanymi na trasie krajobrazami,a co niektórzy finałowy zbieg wąwozem Królowej Jadwigi porównywali do lotu nad kukułczym gniazdem.
Większość startujących była także zaskoczona trudnością trasy,bowiem nie spodziewali się takich górek na nizinach.
Wszystkich niezdecydowanych zapraszam ponownie za rok o tej samej porze.
Zachęcam też do obejrzenia większej ilości zdjęć autorstwa -> Andrzeja Tomczyka i Beaty Łabisz<-.
Jacek Łabudzki
Ambasador Sandomierskiego Sportu
Leave a Comment