18 sierpnia kilkudziesięciu kurierów wyruszyło do obozu AK. Tam, po przeszkoleniu z użycia broni i otrzymaniu informacji o zagrożeniach ze strony nieprzyjaciela, przyszedł czas na integracyjną biesiadę oraz nocleg przed czekającym następnego dnia wyzwaniem. Wczesnym rankiem, z 10-kilogramowymi plecakami wyruszają w ponad 20-kilometrową trasę Rytro – Przehyba – Radziejowa – Wielki Rogacz – Sucha Struga, by po walce z morderczym upałem, wycieńczającymi podbiegami, uciekając przed niemieckimi patrolami, dotrzeć do polskich oddziałów. Będąc blisko celu, wpadają na oddział okupanta i trafiają do jenieckiego obozu. W pewnym momencie rozlegają się wystrzały z broni, wybuchy granatów i oddziałowi polskich partyzantów udaje się odbić jeńców. Taki scenariusz czekał na uczestników 4. edycji Virtuti Militari – Bieg Honoru, który odbył się w miniony weekend w Rytrze na Sądecczyźnie.
Kurier z plecakiem
W Dolinie Popradu Armia Krajowa namierzyła obóz niemiecki, w którym przetrzymywani są Polacy. Na starcie organizatorzy wręczają ważący około 10 kg plecak, w którym znajduje się m.in. koc, menażka i manierka. Z takim ekwipunkiem uczestnicy w strojach z epoki dostają rozkaz wymarszu do obozu AK w lesie. Plecaki kurierów, w których wcielają się uczestnicy biegu, zawierają także wsparcie, które jest niezbędne do udanego ataku na nieprzyjaciela. Wybór miejsca, jakim jest Dolina Popradu, nie jest przypadkowy. Właśnie w tych okolicach działała prężnie siatka przerzutowa AK, której kurierzy ryzykując życie przeprowadzali ludzi i przerzucali dokumenty Polskiego Państwa Podziemnego. Podobne zadanie czeka na uczestników Virtuti Militari – Bieg Honoru, osadzonej w fabule II Wojny Światowej niezwykłej biegowej przygody.
Integracja w partyzanckim obozie
Po dotarciu do leśnego obozu partyzantów nowi kurierzy przechodzą szkolenie z obsługi broni oraz otrzymują informację o zasadach panujących na szlaku przerzutowym, m.in. o tym, jak zachowywać się w przypadku kontroli przez niemieckie patrole, których pełno jest w okolicy. Potem już tylko przygotowanie miejsca na nocleg i można… biesiadować. Obozowisko partyzantów składa się z wojskowych namiotów i ogniska pełniącego rolę integracyjną. To przy nim uczestnicy biegu rozkoszują się smakiem regionalnych, swojskich wyrobów. W menu znajduje się chleb, kwaśnica, smalec ze skwarkami, kiełbasa, boczek czy ogórek kiszony. Wspólne śpiewanie przy palenisku rozluźnia atmosferę przed czekającą uczestników rywalizacją.
Klimat z epoki
Aby oddać ducha tamtych czasów, w trakcie imprezy uczestnicy nie mogą mieć ze sobą zegarków elektronicznych, telefonów komórkowych ani żadnych współczesnych urządzeń. Obowiązującym strojem biegowym nie są legginsy i techniczna koszulka, a płócienna koszula i materiałowe spodnie. Trasa prawie 20-kilometrowego biegu prowadzi przez malowniczy, ale jednocześnie wymagający teren. Trzeba pokonać głębokie jary, powalone konary drzew, strumienie, wymagające podbiegi, ostre zbiegi, a poza tym zasieki, tyrolki, pola minowe i patrole niemieckiej straży granicznej. Wszystko to z dwunastoma lub ośmioma kilogramami soli w plecaku. Pobudka w partyzanckim obozie następuje już o 7:00 rano. Po szybkim śniadaniu kurierzy otrzymują najprawdziwsze kenkarty, którymi muszą wylegitymować się napotkanemu na drodze niemieckiemu patrolowi.
Kurierzy ruszają w 5-osobowych grupach. Wtedy łatwiej jest uniknąć oddziałów nieprzyjaciela. Do pokonania mają ponad 20 kilometrów i raczej trzeba się sprężać, żeby zdążyć dostarczyć wsparcie polskim oddziałom planującym atak na niemiecki obóz. Lekko nie jest, górzyste tereny Beskidu Sądeckiego nie ułatwiają zadania. Z każdą chwilą coraz bardziej ciąży plecak, a słońce daje nieźle popalić. Czasem też nie ma wyjścia i trzeba się zamoczyć, przeprawiając się przez górskie strumienie.
Jeniecki obóz
Gdy kurierzy są już blisko celu, wpadają na niemiecki oddział. Niemcy jakby wiedzieli, którędy będą przechodzić Polacy i po kolei wyłapują praktycznie wszystkich kurierów. Dowodzący niemieckim oddziałem esesman rozkazuje uwięzienie w jenieckim obozie. Do jeńców dociera plan odbicia obozu z rąk nieprzyjaciela przez polskich partyzantów. Rozlegają się strzały, wybuchy granatów, latają świece dymne na chwilę przesłaniając obraz na polu walki. Ostatecznie polskie oddziały wychodzą zwycięsko z tej potyczki, uwalniając uwięzionych kurierów.
Bieg inny niż wszystkie
Całość imprezy wieńczy dekoracja i koncerty zespołów regionalnych. Virtuti Militari – Bieg Honoru to coś więcej niż bieg. To reżyserowane wydarzenie oparte na faktach historycznych z II Wojny Światowej, rozgrywających się na terenach Beskidu Sądeckiego. To także żywa lekcja historii, przedstawiona w nietypowy, ale bardzo przemawiający sposób. Prawie 24 godziny szkoleń i zmagań skierowanych do amatorów i profesjonalnych biegaczy górskich, do pasjonatów rekonstrukcji historycznych i miłośników Beskidu Sądeckiego.
Co ciekawe, w wydarzeniu mogą wziąć udział także osoby towarzyszące uczestnikom, które mają możliwość nocowania w leśnym obozie partyzantów, jak i później, przebywania w niemieckim obozie jenieckim. Jeśli zatem na chwilę chcielibyście uciec od zgiełku miasta, znudzeni zwykłym udeptywaniem asfaltu, a „normalne” biegi nie wyzwalają już w Was tylu emocji, taka propozycja może być okazją do przeżycia ciekawej przygody rodem z wojennego filmu.
Trwają zapisy na kolejne edycje Virtuti Militari – Bieg Honoru.
Najbliższa odbędzie się już w dniach 1-2 września w Kamionce Wielkiej (dystans 19 km), następna w dniach 22-23 września w Łomnicy Zdrój (dystans 22 km). Rejestracji na oba biegi można dokonywać za pomocą formularza na stronie www.virtutimilitari.pl
Linki do filmów:
Leave a Comment