Ciężko się biega w środku upalnego dnia przy piekącym słońcu sprawiającym spory dyskomfort, wyciskającym każdą kroplę potu a wraz z nim cenne i potrzebne składniki odżywcze.
Ale uprawianie sportów wytrzymałościowych daje możliwość pracowania nad sobą, i radzenie sobie z takimi warunkami pogłębiając szlachetny chart ducha oraz wzmacniając naszą odwagę dającą świeże możliwości do zdobywania coraz trudniejszych celów.
Miniony weekend nie dawał zbyt wiele możliwości do ścigania się w bieganiu górskim, nie z powodu wysokich temperatur lecz z braku organizowanych wtedy imprez. Jedyna impreza zaliczana do Ligi Biegów Górskich odbyła się w niedzielę, przy bardzo dobrych warunkach do uprawiania tego typu sportów – pochmurno ale nie mrocznie, przy nie wysokiej (w porównaniu do minionych kilku dni) temperaturze i lekkim chłodzącym wietrze. Co jakiś czas z nieba spadały delikatne krople deszczu orzeźwiając sportowców…
Bardzo mocno obstawiony bieg z cyklu Małopolskie Biegi Górskie tym razem rozegrany w Zawoi u „stóp” Diablaka zgromadził 52 uczestników.
Widok stromego stoku narciarskiego przy stacji Mosorny Groń robił wrażenie.
Trasa biegu od samego startu wprowadzała biegaczy na trawiaste zbocze i po kilkuset metrach wpadała w zalesiony teren.
Jej długość to 8 kilometrów z metą przy górnej stacji kolejki. Duży parking dla samochodów, sprawne zapisy oraz depozyt wywieziony na szczyt to punkt dodatni dla organizatorów.
Po rozgrzewce zawodnicy ustawili się chwilę przed 11:00 na linii startu by po krótkiej odprawie odliczyć do zera i na „pełnym gazie” ruszyć w kierunku mety…
Od początku na prowadzenie wskoczył Andrzej Długosz ….
a za jego plecami ustawił się Jakub Rygiel…
oraz Daniel Wosik…
Początek biegu w wykonaniu całej grupy biegaczy wyglądał dosyć chaotycznie ze względu na trudny technicznie podbieg składający się z trawy, ruchomych kamieni oraz lekkiego błota.
Trasa delikatnie się wypłaszczyła po pierwszym ostrym skręcie, a po kolejnym zaczął się zbieg.
Zawodnicy byli już rozciągnięci na wejściu w ten etap trasy.
Za pierwszą trójką tempo trzymał Lucjan Chorąży – który niecałe dwa dni temu biegł w maratonie górskim plasując się w czołówce, a gdzieś dalej z tyłu coraz lepszą pozycję zdobywał Robert Faron który od jakiegoś czasu jest bardzo trudny do pokonania.
Robert jest znany z tego że potrafi z odległej pozycji, kroczek po kroczku w miarę upływu trasy wygrywać biegi pokonując najlepszych zawodników.
Gdy zawodnicy wpadli na długi i monotonny zbieg na czwarte miejsce wskoczył Dariusz Marek wyprzedzając „Lucka” któremu tego dnia fatalnie się zbiegało.
Andrzej Długosz sukcesywnie zbliżał się do mety mijając co jakiś czas grupki turystów-kibiców oraz rowerzystów dopingujących walecznych biegaczy.
Sytuacja za Jakubem i Danielem którzy walczyli o drugi stopień podium pozmieniała się gdy rozpędzony Robert Faron pozostawił za plecami resztę biegaczy goniąc tą dwójkę, a w zasadzie trójkę, na bardzo szybkim zbiegu .
Kąt nachylenia terenu zmienił się ponownie i rozpoczął się długi podbieg praktycznie do samej mety.
Na tym odcinku Lucjan Chorąży odzyskał siłę i energię wykorzystując swoje wytrenowane możliwości, napędzany ambicją maratończyka i ruszył pod górę jakby na „drugim gazie”. Wyprzedził zawodnika RMD Montrial Teamu i sukcesywnie doganiał słabnącego Roberta.
Udało mu się w końcu wskoczyć na 4 miejsce i z takim wynikiem zakończył bieg.
Pierwsza piątka mężczyzn:
1. DŁUGOSZ Andrzej – 36:47
2. RYGIEL Jakub – 37:22
3. WOSIK Daniel – 37:57
4. CHORĄŻY Lucjan – 39:54
5. FARON Robert – 40:34
Wśród Pań Iza Zatorska bezkompromisowo wygrała kategorię kobiet z czasem 47:01. Na drugim miejscu uplasowała się Dominika Bolechowska a na trzecim Helena Gąsienica -Roj.
Pierwsza piątka kobiet:
1. ZATORSKA Izabela – 47:01
2. BOLECHOWSKA Dominika – 54:30
3. GĄSIENICA-ROJ Helena – 56:22
4. BARAN-GĄDEK Ewa – 1:03:51
5. ATANASOV-ANCEW Natalia – 1:05:44
Trudna trasa z ciężkim, stromym startem który łatwo można było zlekceważyć później pokutując za to, sprawiła wiele radości gdy przekroczyło się linię mety.
Tego typu trasa posiada wszystko co najfajniejsze w biegach górskich, tak że każdy z zawodników mógł powalczyć o jak najlepszy czas wykorzystując swoje atuty na zmiennym terenie.
Ostatni zawodnicy na mecie to wbiegająca para, trzymająca się za rękę – dziadek z wnuczką!
Poczęstunek w postaci ciastek oraz owoców wraz z napojami do picia zorganizowano przy mecie obok górnej stacji kolejki na szczycie Mosorny Groń (1047 m n.p.m.).
Zawodnicy pokonali przewyższenie 612 m. oraz podbiegi dochodzące do 57 stopni nachylenia terenu!
Dla uczestników gratis zjazd kolejką cztero osobową w dół ze wspaniałym widokiem na okoliczne rejony wraz z mroczną i przyciągającą Babią Górą…
Foto: Aleksander Dzidowski i Sławek Hohoł
Leave a Comment