Wracając miesiąc temu z Niemiec z Mistrzostw Świata Weteranów większość z nas już wtedy wiedziała że spotkamy się ponownie – tym razem na Mistrzostwach Europy w Austrii.
Mimo iż w Niemczech nie udało nam się zdobyć medalu byliśmy przekonani że następnym razem będzie lepiej. Nie pomyliliśmy się …
Okazało się że do Austrii wybraliśmy się w jeszcze większym gronie – 14 zawodników, a na miejscu dołączyli jeszcze dwaj.
Zaczynając od najmłodszych:
Kobiety:
Bieg otwarty(>35lat) – Julia Zarycka,
W40 – Halina Gałuszka,
W50 – Janina Budzyk,
W65 – Barbara Prymakowska
Mężczyźni:
M35 – Paweł Krawczyk, Mirosław Burzyński,
M40 – Tomasz Brzeski, Dominik Ząbczyński, Mariusz Gałuszka,
M45 – Jan Rybarczyk,
M50 – Jerzy Kulczyk,
M60 – Tadeusz Jasek, Edward Kozłowicz,
M65 – Maciej Mojżyszek.
Droga do Bludenz, niewielkiej miejscowości w zachodniej Austrii była bardzo długa i męcząca. Zmęczenie spotęgował upał, który ogarnął niemal całą Europę środkową.
Na szczęście na miejscu czekały na nas wspaniałe kwatery u włoskiej rodziny, gdzie mogliśmy świetnie wypocząć.
Pod wieczór udaliśmy się na pasta party, która odbyła się na szczycie, który mieliśmy na drugi dzień zdobywać.
Dowiozła nas tam niesamowicie stroma kolejka z której to mogliśmy nieco zapoznać się (przynajmniej wzrokowo) z prawie całą 8.300 metrową trasą o przewyższeniu 820 metrów.
Trasa, mimo iż posiadała dość znaczne przewyższenie w stosunku do dystansu, bo blisko 10% nie należała do najtrudniejszych, gdyż jej nachylenie w większości było stałe, przez co nie czekały nas na trasie jakieś bardzo strome „ścianki”.
Najbardziej niepokoiła nas pogoda. W przeddzień startu było niesamowicie upalnie i parno. Nawet spacerując człowiek momentalnie zalewał się potem, a start gospodarze zaplanowali na godziny od 10:30 do 12:00 (poczynając od biegu otwartego i najstarszych kategorii).
Jednak pogoda w niedzielę okazała się dla nas łaskawa. Gdy w Polsce niedziela była równie upalna jak sobota, tutaj ochłodziło się o kilka stopni i upał nie był tak dokuczliwy.
Start wszystkich kategorii nastąpił z centrum Bludenz.
Trasa wiodła przez pierwsze 1,5 km ulicami miasteczka, aż do dolnej stacji wyciągu na szczyt, potem następował najcięższy odcinek wyścigu, nieco bardziej strome odcinki wiodące lasem.
Po około 3 km trasa łagodniała i praktycznie do końca wiodła stałym nachyleniem aż do szczytu, od którego należało jeszcze pokonać finiszowe metry, około 200 m do mety.
O godzinie 10:30 wystartowali najmłodsi w biegu otwartym, zawodnicy nie będący jeszcze weteranami wraz z naszą przewodniczką Julią.
Potem w odstępach 20 minutowych startowali już uczestnicy Mistrzostw poczynając od najstarszych kategorii.
W kategorii M65 Maciej Mojżyszek zajął 12 miejsce (czas: 1:04:03,2)
W W65 Barbara Prymakowska – 5 m-ce (czas: 1:15:42,4):
W M60 mieliśmy wielkie nadzieje na medal indywidualny i się nie zawiedliśmy … Tadeusz Jasek wywalczył we wspaniałym stylu 2 miejsce (czas: 49:39,7)…
… a Edward Kozłowicz organizator tegorocznych Mistrzostw Polski Weteranów w biegach Górskich w Ludwikowicach był 19 (czas: 58:12,4)
W W50 Janina Budzyk zajęła 13 miejsce (czas: 1:15,53,3):
W M50 Jerzy Kulczyk zajął 11 pozycję (czas: 47:38,5):
W M45 Jan Rybarczyk – 4 m-ce (czas: 45:40,0), a w M40 Tomasz Brzeski – 5 m-ce (czas: 46:00,6):
Dominik Ząbczyński – 9 m-ce (czas: 47:44,9):
Mariusz Gałuszka – 16 m-ce (czas: 51:13,0):
W W40 Halina Gałuszka – 4 m-ce (czas: 56:30,7):
W M35 Paweł Krawczyk – 4 m-ce (czas: 44:06,5):
Mirosław Burzyński – 8 m-ce (czas: 51:22,0):
Jednym słowem wszyscy Polacy spisali się znakomicie zajmując bardzo wysokie miejsca (w większości w pierwszej dziesiątce lub tuż za), w tym jedno srebro indywidualnie (Tadeusz Jasek – M60).
Oprócz tego przypadły nam jeszcze dwa medale:
Brąz drużyny M40 (Brzeski, Ząbczyński, Gałuszka):
i całkiem niespodziewanie złoto drużyny M35. W tej kategorii nasi zawodnicy – Krawczyk i Burzyński pobiegli rewelacyjnie zajmując odpowiednio 4 i 8 m-ce, ale byli tylko dwaj a do klasyfikacji drużynowej potrzeba trzech…
Stąd wielkie nasze zaskoczenie gdy zobaczyliśmy wyniki – pomógł nam nieco zawiły i skomplikowany regulamin, (wg mnie niesprawiedliwy) ale tym razem szczęśliwy dla nas … polegający na tym iż niepełne zespoły mogą podpierać się trzecim zawodnikiem z kategorii wyższej (starszej)… Tak więc złoto M35 wywalczyli dwaj 35-cio latkowie i jeden 45-cio latek…
Cóż… taki regulamin … tym razem szczęśliwy zapis dla nas…
Podsumowując:
Zawody pod względem organizacji sprawnie przeprowadzone, jednak nie aż tak jak odbywające się miesiąc wcześniej Mistrzostwa Świata w Niemczech.
Na nieco niższą ocenę wpływa przede wszystkim ceremonia zakończenia, która została przeprowadzona nieco chaotycznie i bardzo skromnymi nakładami (medaliści otrzymywali tylko bardzo skromne medale i jeszcze skromniejsze nagrody, np. bidon czy pudełko czekoladek …), był tylko niemiecki spiker, nie było żadnej oprawy artystycznej… Jednak trasa przepiękna, nieźle oznakowana, życzliwość ludzka na najwyższym poziomie, biuro zawodów sprawne, zaplecze znakomite …
W naszym wyjeździe brali udział przedstawiciele Ludwikowic Kłodzkich i Nowej Rudy, która w tym roku będzie gospodarzem Mistrzostw Polski Weteranów w ramach biegu na Wielką Sowę i już dziś mogę was zapewnić iż poziomem organizacyjnym zakasuje Austriaków…. 🙂
Ale to nie szczyt możliwości dyr. Piotra Postrożnego, Edka Kozłowicza i jego przyjaciół, gdyż Wielka Sowa będzie także aplikować do zorganizowania w możliwie najbliższym czasie właśnie Mistrzostw Europy Weteranów, czy otrzyma ten zaszczyt już w 2013 roku – zobaczymy.
Chcecie się przekonać? Koniecznie przyjedźcie 19 sierpnia na Wielką Sowę! … nawet jak nie jesteście jeszcze Mastersami…
Strona Biegu Na Wielką Sowę: www.wielkasowa.ocom.pl
-> Pełne wyniki Mistrzostw Europy <-
-> Więcej fotek z Mistrzostw Europy <-
-> Galeria na stronie organizatora <-
Foto: Piotr Postrożny
Jula,
Dziękuje za wyprawę po złoto i sławę:).
Wystarczy tylko wsiąść do pociągu:)…
A teraz kierunek Jungfrau:)….
MirekB
Mimo młodego wieku, Pani Julio, perfekcyjnie przygotowała Pani imprezę. Doskonale Pani wiedziała co jest potrzebne biegaczom przed i po biegu. Uśmiech, który Pani towarzyszył i serdeczność w opiece nad nami to ogromny plus dla organizatora – a rzadko spotykany.