Zaczęło padać, wierzchołki drzew falowały poruszane wiatrem, śnieg zamieniał sie w kałuże a one po przepełnieniu spływały po kamienistej drodze prowadzącej od Kuźnic do Polany Kalackiej.
Chłodne powietrze podrażniało lekko płuca.
Taka pogoda towarzyszyła schodzącym w dół, już po ceremonii rozdania nagród dla najszybszych biegaczy w 4 Biegu o Wielkanocne Jajo. Zwycięzcy trzymali w dłoniach wielkie, ręcznie robione jaja, dzierżąc je niczym puchary.
Kolejna edycja Biegu o Wielkanocne Jajo i kolejny rekord frekwencji. W porównaniu do zeszłego roku, tym razem warunki na trasie panowały zupełnie inne.
Zmieniła się również sama trasa oraz jej kierunek.
Kamienie oblegające tereny Kuźnica – Polana Kalacka, stanowiły większą cześć dystansu, który tym razem wynosił 6 kilometrów.
Dodatkowo obstawa tego skromnego biegu, pozwoliła zmierzyć się z najszybszymi biegaczami górskimi z Polski.
Podbieg pod hotel „Kalatówki” pokrywał miejscami topniejący śnieg, było ślisko, noga mogła „uciekać” powodując większą trudność biegu.
Nie padało (jeszcze), a słońce co jakiś czas przebijało się przez gęste chmury.
Zawodnicy ruszyli pod górę w kierunku hotelu, i po pokonaniu 1600 metrów, przebiegnięciu za budynek, rozpoczęli bieg po trudnym technicznie, ale pozwalający się dobrze rozpędzić zbiegu.
Odważniejszym biegaczom, ten moment trasy pozwalał na zyskanie cennych sekund.
Kilku zawodników pobiegło złą ścieżka, ale szybko wrócili na właściwą, trasę nie popełniając tego błędu więcej. Kałuże, śnieg, błoto i kamienie na wąskiej ścieżce wymuszały zwiększoną koncentracje, która pomagała w nie popełnieniu błędu.
Za ostrym zakrętem czekał kolejny podbieg pod hotel oraz kolejna pętla o długości 2200 metrów aż do mety.
Po wspólnym starcie z pod baru „ Jurta”, pierwszy pod hotelem pojawił się Łukasz Ludkiewiecz, ale tuz za nim biegł rozpędzający się Marcin Świerc.
Tych dwoje gonił Józek Pawlica, utalentowany ultras. Po pierwszym okrążeniu Polany Kalackiej, Marcin definitywnie wyszedł na prowadzenie, nie oddając zwycięstwa, a walka o drugie i trzecie miejsce trwała do samego końca.
Różnica 5 sekund na korzyść zawodnika z Mysiej Górki dała mu drugie miejsce. Józek niedawno udowodnił że nawet na maratonach ulicznych ma wielki potencjał – tak trzymać.
Czwarte miejsce wywalczone również po zaciętej walce z doświadczonym bikerem MTB – Piotrem Biernawskim (który chce w tym roku walczyć w lidze o najwyższą lokatę), zdobywa Dariusz Marek reprezentant RMD Montrail.
Pierwsza kobieta dobiela z czasem 30:32 i jest również to 10 miejsce open – Magdalena Kozielska. Ta osoba potrafi biegać i miejmy nadzieje ze potwierdzi to w przyszłości, na kolejnych zawodach.
Babka, kawałek ciasta oraz ciepła herbata – to był wyśmienity poczęstunek dla zmordowanych fanatyków biegania, który czekał na nich w hotelu Kalatówki. Nagrodami, klasycznie były wielkanocne jaja wykonane metodą decoupage.
Szybka typowo górska, anglosaska trasa, mocna obstawa biegu, dobra i przyjazna organizacja z profesjonalnym prowadzeniem zawodów przez Leszka Behounka, to wszystko było wspaniałą zabawą. Co roku coraz lepiej, że aż „strach” pomyśleć co będzie w przyszłym …
Wyniki czołówki:
Kobiety:
1. Magdalena Kozielska (UKS Regle Kościelisko) – 30:32
2. Dominika Bolechowska (ZKKT Zakopane) – 38:10
3. Justyna Boczkowska (Zakopane) – 38:46
Mężczyźni:
1. Marcin Świerc (Salomon Suunto Team Zakopane) – 26:52
2. Józef Pawlica (Mysia Górka) – 27:52
3. Łukasz Ludkiewicz (UKS Olimia Węgliniec) – 27:57
Leave a Comment